Moja mama, która uwielbia filmy przyrodnicze, a przy tym jest kopalnią nietuzinkowych obserwacji, rzuciła kiedyś po momencie głębokiego zastanowienia: „Ja jednak nie lubię oglądać filmów o małpach. Czuję się wtedy jak podglądaczka”.
Ta obserwacja mnie zachwyciła, choć nie zaskoczyła (mogłem tylko zazdrościć, że nie ja wypowiedziałem te dwa zdania). Małpy – i to nie tylko nasi najbliżsi ewolucyjni kuzyni – są przecież do nas tak bardzo podobne. Albo to my jesteśmy podobni do nich. Jeszcze w szkole uczono mnie na lekcjach biologii, że człowiek odróżnia się „od zwierząt” (jakby nie był zwierzęciem) kilkoma absolutnie unikalnymi cechami i umiejętnościami. Wyprostowaną postawą, zdolnością tworzenia narzędzi i korzystania z nich, przeciwstawnym kciukiem, czerwienią warg.
Co dziś zostało z tych przekazywanych jako naukowa święta prawda i wymaganych na kartkówkach informacji? Pierwsza i ostatnia. Przeciwstawny kciuk ma np. panda, narzędziami posługują się przeróżne zwierzęta, np. wiele ptaków, o małpach nie wspominając.
Zapomniałem o inteligencji – powszechnie w oczywisty sposób błędnie długo przypisywanej tylko ludziom. I uczuciach. I jedne, i drugie sprowadzano do instynktów. Tu wracamy do małp, choć przykłady przywiązania, poczucia straty czy po prostu miłości znajdziemy u wielu innych zwierząt. Najwięcej dla uznania, że zwierzęta są zdolne do odczuwania ich wszystkich, zrobiła jednak gorylica Koko. Będąc po prostu sobą. Nauczona ponad 1 tys. znaków języka migowego (gdzie ten brak inteligencji?). Koko przez pewien czas miała kontakt z kotem, który potem zmarł, o czym powiedziano gorylicy. Jej reakcja, którą można zobaczyć np. w serwisie YouTube, poruszyła miliony ludzi. Rozpacz, niezgoda, załamanie i towarzyszące im wypowiedzi – tak, językiem migowym – nie da się zapomnieć. Polecam tym, którzy nie widzieli. Ja już nie będę do tego wracał, bo czuję się jak podglądacz.
- Tekst: Maciej Weryński
- Tekst ukazał się w numerze 11/2023 Magazynu VEGE