Do fundacyjnego sklepu internetowego właśnie trafiła charytatywna kolekcja „Hańba Podhala” zwracająca uwagę na cierpienie koni z Morskiego Oka.
Hańba Podhala, nowa charytatywna kolekcja Fundacji Viva!, zwraca uwagę Polek i Polaków na cierpienie koni z Morskiego Oka. Kolekcja konfrontuje cierpienie zwierząt, ciągnących w Tatrach wozy za ciężkie o około tonę, z tradycyjnym wzornictwem i kulturą Podhala. Jej premiera poprzedza publikację raportu o sytuacji koni pracujących ponad siły na tej najpopularniejszej górskiej trasie w Polsce.
Fundacja Viva! od lat walczy o likwidację transportu konnego do Morskiego Oka. Konie na tej najpopularniejszej górskiej trasie ciągną wozy za ciężkie o tonę. Przeciążenia, jakie powoduje ta praca, kumulują się w organizmie zwierząt, powodując szybkie „zużywanie się” koni. Żeby nagłośnić problem, tym razem Viva! stawia na nowy sposób komunikacji z Polkami i Polakami. Do fundacyjnego sklepu internetowego właśnie trafiła charytatywna kolekcja „Hańba Podhala” zaprojektowana przez artystki Matyldę Sałajewską i Martę Woszczynę.
Od jakiegoś czasu turystki i turyści, zamierzający iść do Morskiego Oka pytają nas, czy mamy koszulki, które pomogą im zamanifestować na trasie swoje oburzenie cierpieniem koni – mówi Anna Plaszczyk z fundacji Viva! – Wspólnie z Matyldą i Martą postanowiłyśmy wypełnić tę lukę. Ale chciałyśmy wyjść poza schemat haseł i prostego przekazu. Kolekcję nazwałyśmy „Hańba Podhala”, bo zmuszanie tych zwierząt do pracy ponad siły to sytuacja absolutnie haniebna dla całego regionu. Zresztą w tej kwestii zgadza się z nami wiele mieszkanek i mieszkańców Podhala. I tylko urzędnicy pozostają głusi na argumenty o przeciążaniu koni. A sam motyw przewodni kolekcji nie jest agresywny, choć dosadnie pokazuje cierpienie koni, wpisane w podhalańską tradycję.
Kolekcja wpisuje w piękne i barwne podhalańskie wzornictwo oraz „tradycję” zamęczania koni na trasie do Morskiego Oka. W pierwszej chwili odbiorca widzi piękne rzeczy wpisujące się w modny dziś klimat etno. Wzory są kolorowe, florystyczne, nawiązujące do sztuki Podhala. Dopiero po chwili można dostrzec w tej tradycji cierpienie koni, które na trasie do Morskiego Oka ciągną wozy za ciężkie o około tonę.
Szukając pomysłu na tę kolekcję zaczęłam od researchu, co zawsze robię. Zależało mi na znalezieniu dobrego, prowokacyjnego, ale nie epatującego cierpieniem i nachalnego utożsamienia się z miejscem, gdzie znajduje się trasa, którą pokonują konie – mówi Matylda Sałajewska, współautorka charytatywnej kolekcji „Hańba Podhala” – Chciałam w subtelny sposób przemycić nasz przekaz i zachęcić ludzi do tego, żeby zobaczyli, w czym biorą udział i co de facto stało się tradycją Podhala – w męczeniu zwierząt. Sztuka podhalańska i styl zakopiański to zestaw znaków i symboli w naturalny sposób kojarzących się z Zakopanem, tradycyjnym wzornictwem i designem. Posłużyło to za punkt wyjścia do stworzenia kolekcji, która jednoznacznie odnosi się do podhalańskich wzorów, podkreślając tym samym swoje korzenie i tożsamość. Pomiędzy folkowymi, radosnymi motywami roślinnymi, kolorowymi elementami w stylu prostych wycinanek, drzeworytniczych motywów ukryte są popękane podkowy, krwawiące serca, płaczące konie, ciągnące wozy, których sylwetki są przygarbione, napięte, przewrócone – tłumaczy artystka.
Kolekcja nie epatuje cierpieniem, ale brutalnie zderza odbiorcę z rzeczywistością, którą zastałby na wycieczce w Tatry. Dookoła piękna przyroda, wieloletnia tradycja, tożsamość regionu wyrażona w znanych i rozpoznawalnych wzorach ludowych. Wszystko zachwycające i zapierające dech w piersiach. I w tym wszystkim konie, przytłoczone ciężarem tej „tradycji”.
Odwzorowałam estetykę stylu zakopiańskiego, robiąc wycinanki zamiast ilustracji na papierze – mówi Marta Woszczyna, współautorka charytatywnej kolekcji „Hańba Podhala” – Inspirowałyśmy się też markami modowymi, żeby stworzyć coś, co będzie aktualne i będzie się podobało jako wzór sam w sobie. Wydaje mi się, że udało się stworzyć rzeczy, które spokojnie można by spotkać na sklepowych półkach. Wzory nie są dosłowne, tworzą ładne kompozycje, ale kiedy zaczniemy przyglądać się im bliżej, wychodzi właściwy przekaz – dodaje.
Konie są bez wątpienia elementem turystycznej machiny Podhala, a ich cierpienie ginie w całej tej tradycyjnej otoczce i często nie jest w ogóle dostrzegane przez turystów. W kolekcji fundacji Viva! nawiązaniem do lokalnej tradycji są chusty, które są jednym z podstawowych elementów tamtejszego tradycyjnego stroju. To one powstały jako pierwsze w kolekcji. Dekonstruują tradycję Podhala poprzez wpisanie w nią umęczonych koni. Istotnym elementem kolekcji są też swetry. Z jednej strony są kolejnym elementem tradycyjnym na Podhalu. Z drugiej – modnym elementem ubioru, który wrócił do łask i ekscytuje młode pokolenie. Oczywiście kolekcja zawiera też t-shirty, skarpetki, torby, plecaki itp. Część kolekcji została oparta o haft, który także jest elementem kultury Podhala.
Nie jest łatwo rozmawiać o cierpieniu zwierząt, a co dopiero je projektować – mówi Matylda Sałajewska – Nasza kolekcja to manifest, który ma bardzo konkretny przekaz. Wskazuje na to, że obok gór, szarotek i oscypków są konie z Morskiego Oka. Te zwierzęta są symbolem Podhala. A przecież to proceder oparty na bezwzględnym wykorzystywaniu istot żywych i zmuszaniu ich do pracy ponad siły na oczach turystek i turystów. Za przyzwoleniem Tatrzańskiego Parku Narodowego, który winien jest wszystkim zwierzętom należyty i jednakowy szacunek. Powinien dawać im schronienie, a turystom przykład. Tymczasem pokazuje, że rozrywka kosztem zwierząt jest normalna, wręcz dobra i naturalna. A to kłamstwo, które powstało po to, by ludzie nie mieli wyrzutów sumienia, żeby nie oddawali się żadnej refleksji, żeby biznes się kręcił i wszyscy na tym zyskiwali. Wszyscy, czyli ludzie. Ale nie konie. One są tu niewidzialne. Akceptując zło, nie sprawimy, że ono stanie się dobrem. Przyzwolenie na cierpienie, brak reakcji na nie to współudział, za który należy wziąć odpowiedzialność. Dlatego na naszych chustach, bluzach i swetrach, pomiędzy radosnymi motywami roślinnymi kojarzonymi z Podhalem, widnieją konie ciągnące ciężkie wozy. Skoro to jest ok zdaniem parku narodowego, to w takim razie pokazujmy to w folkowym, barwnym wydaniu, cieszmy się i radujmy. Ale czy na pewno jesteśmy w stanie, kiedy tak naprawdę to zobaczymy? Wierzę, że nie. To jest siła tej kolekcji i będzie siłą tych, którzy ją będą nosić, przekazując tę prawdę dalej – tłumaczy.
Kolekcja „Hańba Podhala” jest jednym z elementów tegorocznej kampanii na rzecz likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka. Zysk ze sprzedaży zasili kampanię ratowania koni z Morskiego Oka Fundacji Viva!
Miło jest od czasu do czasu zrobić projekt, który chce zmieniać świat. Przystanąć na chwilę i zastanowić się nad celem swojej pracy – dodaje Marta Woszczyna.
Głównym wydarzeniem jesiennej kampanii Vivy! na rzecz koni z Morskiego Oka będzie publikacja raportu o sytuacji tych zwierząt, w tym wyników śledztwa dotyczącego losu koni po wycofaniu ich z trasy. Viva! zapowiada, że w raporcie zawarła wcześniej niepublikowane dane, m.in. dotyczące uboju na mięso koni z Morskiego Oka. Publikacji raportu, która zaplanowana jest na 15 września, będą towarzyszyły akcje artystyczne i informacyjne.
Wiemy, że ta kolekcja nie zakończy transportu konnego do Morskiego Oka. To mogą zrobić tylko władze Tatrzańskiego Parku Narodowego. I wciąż brakuje im odwagi cywilnej, by podjąć tę decyzję, ale mamy nadzieję, że dzięki tej kolekcji więcej osób dowie się o cierpieniu koni z Morskiego Oka. Mogę też obiecać, że zysk ze sprzedaży „Hańby Podhala” dobrze spożytkujemy na walkę o zakończenie transportu konnego do Morskiego Oka – podsumowuje Anna Plaszczyk.