Mogą się Państwo zdziwić, bo na co dzień rzadko widać efekty jej pracy, ale mamy w Sejmie specjalną komisję do spraw ułatwiania obywatelom życia. Nazywa się Komisją Nadzwyczajną do spraw Deregulacji.
Deregulacja to inaczej likwidowanie zbędnych przepisów, które utrudniają funkcjonowanie biznesowi czy nam wszystkim bez uzasadnienia jakimś istotnym interesem innych grup. W skrócie: jeśli istniejące prawo nie ma sensu, bo tylko buduje bariery biurokratyczne, a nikt oprócz urzędników na nim nie korzysta, to jest zbędne.
Wspomniana komisja opracowała więc projekt Ustawy o zmianie ustaw w celu likwidowania zbędnych barier administracyjnych i prawnych. Nic tylko pogratulować! W końcu wszyscy jesteśmy zainteresowani tym, by formalności nie zżerały całych godzin (dni, czasem lat, jak wie każdy, kto próbował załatwić
coś w urzędzie) naszego życia.
A co uprzykrza życie obywateli? Według posłów np. brak możliwości zabrania własnego dziecka na polowanie. Tak, właśnie to postanowiono zmienić tą ustawą. Żeby nie było, że jestem niesprawiedliwy: nie tylko to, ale to właśnie ciekawy przypadek przemycania zmian w prawie tak, by nie wywołać kontrowersji. Próby cofnięcia zakazu udziału nieletnich w polowaniach wzięły wcześniej w łeb, bo zwracały uwagę przeciwników już samymi nazwami projektów i pracujących nad nimi komisji, więc postanowiono wprowadzić tę możliwość inaczej. Czemu nie w ustawie deregulacyjnej? Kiedy to piszę, jest to nadal projekt, ale być może będzie już obowiązującym prawem, gdy będą Państwo to czytać. Nikt już nie będzie mógł mówić rodzicowi (opiekunowi prawnemu), że jego dziecko nie powinno być świadkiem masakry. Bo wystarczy zgoda wspomnianego rodzica (opiekuna). Że jacyś psychologowie i pedagodzy twierdzą, że to może mieć dramatyczne konsekwencje dla psychiki dziecka?
To też nikogo nie obejdzie, podobnie jak los zwierząt. Bo i z jednymi, i z drugimi w tradycyjnym modelu społeczeństwa dorosły człowiek może zrobić, co chce…
- Tekst: Maciej Weryński
- Tekst ukazał się w numerze 9/2023 Magazynu VEGE