Żartuje się, że koty są jak chipsy i trudno poprzestać na jednym. Okazuje się, że adopcja od razu dwóch zwierząt będzie dla nich korzystna.
Jeśli adoptujemy dwa koty równocześnie – najlepiej takie, które już są ze sobą zżyte (np. rodzeństwo) – w pierwszej kolejności zauważymy, że proces adaptacji do nowych warunków przebiegnie o wiele szybciej i niemal bezboleśnie. Ponadto koty wychowywane razem z reguły lepiej komunikują się z człowiekiem, są pewniejsze siebie, mniej bojaźliwe, za to bardziej otwarte.
Rzadziej obserwujemy u nich problemy behawioralne takie jak agresja wobec człowieka, problemy z nauką czystości, itp. Dwa koty często uczą się od siebie zachowań pożądanych przez człowieka, np. korzystania z kuwety czy niedrapania mebli. Z drugiej strony – naśladują się również w psotach, ale czy mimo wszystko nie sprawiają dwa razy więcej radości swoim opiekunom?
Korzyści zdrowotne
Udowodniono, że koty żyjące w pojedynkę częściej miewają problemy z nadwagą i wynikającymi z niej chorobami. Towarzystwo drugiego zwierzęcia zapewnia bowiem odpowiednią dawkę ruchu (poprzez zabawę, udawane walki i gonitwy), a co za tym idzie, poprawia ogólną kondycję czworonoga. Z pewnością wpływa to korzystnie na system immunologiczny, więc zwierzaki rzadziej chorują, a jeśli nawet się to zdarzy, silniejszy organizm szybciej zwalczy chorobę. Podsumowując, koty wychowywane razem mają większą szansę na dożycie sędziwego wieku w dobrej kondycji, zarówno fizycznej, jak i psychicznej.
Lepszy rozwój
Człowiek do prawidłowego rozwoju potrzebuje kontaktów z osobnikami swojego gatunku. Podobnie jest z kotem. Wbrew pozorom zwierzęta te wcale nie są samotnikami. Oczywiście potrafią sobie radzić w pojedynkę, ale z kocim towarzyszem czują się znacznie lepiej. Do właściwego rozwoju potrzebują bowiem różnorodnych bodźców.
Badania dowodzą, że mózgi zwierząt, które spędzają całe dnie w samotności, są lżejsze od mózgów tych, które mają zapewnione towarzystwo, a to pociąga za sobą gorsze funkcje poznawcze. Doświadczenie opiekuna pokazuje, że dwa koty mniej się nudzą, mają szansę uczyć się i utrwalać zachowania społeczne i mniej się nie rozleniwiają. Poza tym dostarczają swoim opiekunom niezwykłych wrażeń i wzruszeń płynących z obserwacji ich interesujących zachowań. Widok dwojga zwierząt bawiących się radośnie, śpiących i przytulonych do siebie lub myjących się nawzajem jest niezapomniany i wart decyzji o zaadoptowaniu więcej niż jednego kota.
Mniej zniszczeń w domu
Kto mieszkał z kotami, ten wie, że są to zwierzęta o wysoko rozwiniętej ciekawości świata, z którą wiąże się – dla niektórych uciążliwe – niszczenie mebli, zrzucanie przedmiotów z półek, traktowanie telefonów komórkowych czy kabli jak zabawki… Dwa koty rzadziej doprowadzają do sytuacji, w których mieszkanie wygląda jak po przejściu trąby powietrznej. Przyczyna jest prosta: zwierzęta przeważającą część energii zużywają na zabawy z drugim czworonogiem, który jest atrakcyjniejszym obiektem ataków niż kanapa czy ludzka noga. Należy również dodać, że w związku z tym, że kot ma towarzysza zawsze gotowego do harców, my możemy spokojnie zająć się pracą czy innymi swoimi sprawami, bez obaw, że zwierzak zacznie nam przeszkadzać i natrętnie domagać się poświęcania mu uwagi wtedy, gdy nie mamy na to czasu.
Koszty
Przy dwóch kotach na pewno trzeba przeznaczyć więcej pieniędzy na jedzenie, ale plusem jest to, że pokarm zwykle się nie zmarnuje. Jeśli chodzi o żwirek, to wydatki są również nieco większe. Należy też brać pod uwagę koszty szczepień, zabiegów sterylizacji lub kastracji, a także coroczne kontrole u lekarza weterynarii wraz z ewentualnymi kosztami leczenia.
Jeśli zastanawiamy się nad tym, czy dysponujemy miejscem dla dwóch kotów, pamiętajmy, że przestrzeń życiowa tych zwierząt to nie tylko powierzchnia podłogi. Nasi pupile uwielbiają spędzać czas na wyższych kondygnacjach: półkach, szafkach i parapetach, a jeśli zadbamy o takie atrakcje jak rozbudowany, wielofunkcyjny koci drapak z półeczkami i budkami, podłoga będzie służyć głównie jako trasa wycieczek do kuwety lub miski oraz tor, po którym można się ścigać z drugim kotem.
Samotność
Wielu z nas zostawia kota na cały dzień w domu. Późno wracamy z pracy i męczy nas świadomość, że nasz pupil został sam, więc na pewno jest mu smutno i źle w pustym mieszkaniu. To kolejny argument przemawiający za tym, aby podjąć decyzję o przygarnięciu dwóch kotów. Nasze sumienie będzie czyste, a koty nie popadną w przygnębienie wywołane samotnością. Przy dwóch zwierzakach również będzie łatwiej zorganizować sobie wyjazdy – możemy ograniczyć się do zapewnienia kotom opiekuna dochodzącego, który będzie sprzątał kuwetę i dbał o zawartość misek. Dwa mruczki lepiej zniosą rozłąkę z własnym opiekunem, bo przecież mają wsparcie towarzysza.
Przytoczone argumenty świadczą o tym, że warto mieć dwa koty. Decyzja o podwójnej adopcji jest korzystna dla wszystkich. A co zrobić w sytuacji, jeśli mamy już mruczącego rezydenta i dopiero dołączamy do niego drugiego zwierzaka?
Izolacja
Prowadząc konsultacje behawioralne, nieraz udzielałam porad na temat tego, w jaki sposób pomóc kotu rezydentowi i nowemu przybyszowi przetrwać pierwsze wspólne chwile pod jednym dachem tak, by było to dla nich jak najmniej stresujące. Niestety, praktyka pokazuje, że opiekunowie nie przywiązywali wagi do izolacji, a często wręcz ją lekceważyli. Prowadzi to często do konfliktu, który zaostrza się z każdym dniem, a nawet eskaluje do takiej postaci, że jedynym wyjściem jest znalezienie nowego domu dla jednego z kotów. Czy takiej skrajnej sytuacji można uniknąć? Zazwyczaj tak. Często zapominamy o tym, że kot jest zwierzęciem terytorialnym i w 90 proc. przypadków nie powita nowego przybysza z otwartymi łapkami. Wyjątkiem jest sytuacja, w której nasz kot „usychał z tęsknoty” za towarzystwem, ponieważ wcześniej przebywał z większą liczbą zwierząt. Podobnie może być w przypadku kociąt, które raczej nie zmartwią się przybyciem drugiego lokatora i dość szybko nawiążą nową znajomość. W końcu w tym wieku najważniejsza jest zabawa, a we dwójkę zawsze weselej.
Kocia rezerwa najczęściej spotykana w tego typu sytuacjach jest całkowicie normalna. Przypomnijmy sobie komedię Stanisława Barei „Nie ma róży bez ognia” – tam też nikt nie cieszył się z obecności niechcianego nowego lokatora, który bezczelnie się zagnieździł w mieszkaniu pewnej pary. Podobnie tę kwestię widzą zwierzaki. „Nowy” jest konkurentem do ulubionych miejsc w domu, jedzenia, a co najgorsze – uwagi opiekuna. Stąd dezorientacja i zagubienie, często emocjonalne wycofanie się z kontaktów z człowiekiem kota rezydenta lub agresja w stosunku do nowego przybysza.
Izolacja jest zatem rodzajem kwarantanny – umożliwia nowemu zwierzęciu przyzwyczajenie się do nieznanego otoczenia, zapachów i dźwięków, pomaga też w spokoju przystosować się do nowej, stresującej sytuacji, jaką jest przeprowadzka. Poza tym ułatwia wprowadzenie kota, w przypadku gdy mamy już w domu zwierzęta. Rezydentowi umożliwia sprawowanie kontroli nad większością swojego terytorium, a my nie zalewamy go bodźcami związanymi z przybyciem nowego czworonożnego domownika, tylko dawkujemy je stopniowo, w tempie dostosowanym do potrzeb obydwu zwierząt.
Praktyka
Nowy kot powinien przez minimum dwa, trzy tygodnie przebywać w osobnym pomieszczeniu (fakt, ciężko taki zabieg przeprowadzić w kawalerce, jednak nie jest to niemożliwe) z dostępem do kuwety i wszystkimi kocimi akcesoriami. Rezydent pozostaje w tym czasie na większości swojego terytorium. Oczywiście zarówno dotychczasowemu domownikowi, jak i nowemu kotu poświęcamy czas i uwagę, nie zaniedbując żadnego z nich. By ułatwić wzajemne zapoznanie się, bierzemy bawełniane ściereczki (tyle sztuk, ile mamy zwierząt w domu, ważna zasada: jedna ściereczka przypada na jednego kota) i delikatnie pocieramy nimi o policzki kotów. Ważne, aby zwierzęta w momencie wykonywania tej czynności były dość zrelaksowane. To właśnie na policzkach znajdują się feromony sprzyjające uspokojeniu. Następnie podrzucamy do powąchania kotu rezydentowi ściereczkę przybysza i odwrotnie, a całą procedurę pocierania policzków i wymiany kawałków materiałów regularnie powtarzamy. Jeśli kot będzie z zainteresowaniem wąchać ściereczkę drugiego, nie reagując negatywnie, i np. zacznie się o nią ocierać, to dobry znak – najwyraźniej robimy postępy.
Po kilku dniach możemy zamienić na chwilę koty pomieszczeniami, co też będzie sprzyjać wymianie zapachów. Ponadto można karmić koty po dwóch stronach zamkniętych drzwi i tak samo bawić się z nimi, ale wtedy potrzebujemy obecności drugiej osoby, aby każdy zwierzak miał swojego człowieka.
Proces izolacji nie jest łatwy, ale w myśl zasady „najpierw musi być gorzej, żeby potem było lepiej” warto go przeprowadzić według powyższych zasad, by potem móc cieszyć się towarzystwem nawet jeśli nie zaprzyjaźnionych, to przynajmniej tolerujących się i spokojnych kotów.
Powyższe sposoby będą również skuteczne w sytuacji, gdy koty, które do tej pory funkcjonowały ze sobą we względnej zgodzie, nagle zaczynają być wrogo do siebie nastawione. Ma to miejsce np. wtedy, gdy jeden z nich przebywał w lecznicy w szpitalu i przestał pachnieć znajomo, w wyniku czego jest atakowany współlokatora.
Zazdrość
Mimo że według wielu naukowców badających odczuwanie emocji zazdrość jest uczuciem wyższym, do przeżywania którego zdolni są tylko ludzie, każdy opiekun kotów doskonale wie, że zwierzaki te przejawiają zachowania, które możemy nazwać zazdrością. Najczęściej ma to miejsce w sytuacjach, kiedy poświęcamy komuś (lub czemuś) uwagę, która powinna być zdaniem naszego zwierzaka zarezerwowana wyłącznie dla niego. Co wtedy robi kot? Zwykle natarczywie się w nas wpatruje, może miauczeć czy wchodzić nam na kolana, staje się natarczywy, a repertuar dostępnych środków, aby zwrócić na siebie naszą uwagę, może być duży (np. wytrącanie czytającemu książki z ręki lub zrzucanie przedmiotów, ponieważ kot wie, że wtedy uzyska uwagę opiekuna). Zazdrość objawia się też podczas bardzo ważnej w życiu zwierząt czynności, czyli jedzenia. Najlepszą radą jest karmienie kotów równocześnie, a jeśli chcemy podawać smakołyki z ręki, poprośmy kogoś o pomoc.
Podczas pojawienia się nowego domownika też możemy zaobserwować zazdrość. Bywa, że kot prezentuje wobec przybysza agresywne zachowania mające na celu jego odstraszenie (np. syczy i warczy) albo dążyć do wycofania się i izolacji od źródła stresu (tak zachowują się koty o spokojnym i nieśmiałym usposobieniu).
Zapobieganie zazdrości polega głównie na poświęcaniu uwagi wszystkim zwierzakom po równo, zapewnieniu domownikowi z dłuższym stażem stałego dostępu do ulubionych miejsc czy zabawek oraz oczywiście misek i kuwet, wydłużeniu zabaw z kotem, który przejawia „zazdrosne” zachowania. Pamiętajmy, że każde zwierzę w domu musi mieć osobne miski na jedzenie i wodę, co zapobiega rywalizowaniu o pokarm. Nigdy nie uspokajajmy wrogich zachowań głaskaniem, bo to utwierdzać kota, że jest się czego bać. Oczywiście nie karzemy też zwierzęcia fizycznie! W razie ataku możemy go odizolować na chwilę w innym pomieszczeniu, gdzie na pewno szybciej dojdzie do siebie.Ważne, żeby zapoznawanie się kotów przebiegało w spokojnej atmosferze (pierwsze spotkania zawsze pod kontrolą opiekuna), ponieważ zwierzęta szybko wyczuwają niepokój ludzi, co może im się udzielić. W sytuacji gdy łapki idą w ruch, należy rozdzielić podopiecznych, np. klasnąć w dłonie lub zadzwonić kluczami, ponieważ niespodziewany dźwięk powinien zdezorientować zwierzęta. Nigdy nie próbujmy rozdzielać walczących kotów gołymi rękami, bo może się to dla nas skończyć naprawdę dotkliwymi obrażeniami. Pozytywne wspomnienie pierwszego udanego kontaktu i wsparcie okazane ze strony opiekuna na pewno zaprocentują w postaci poprawnych relacji pomiędzy zwierzętami.
Pamiętajmy jednak o tym, że nie każde dwa mruczki mogą się ze sobą dogadać – wśród kotów zdarzają się bowiem jedynacy, którzy nie tolerują obecności innych. Wszystko zależy od indywidualnych cech osobowości i wcześniejszych doświadczeń obydwu zwierząt – zresztą tak samo jest z nami.
- Tekst: Marta Chrzczanowicz
- Tekst ukazał się w numerze 7-8/2023 Magazynu VEGE