Wzięcie odpowiedzialności za własną niezależność intelektualną to najlepsze, co możemy zrobić, jeśli nie chcemy pozostać w bańce. Może i wygodnej, ale izolującej od rzeczywistości.
Był w moim życiu czas, w którym głęboko angażowałam się w lewicowy aktywizm i funkcjonowałam w związanej z nim społeczności. Łączy ją nie tylko określony zestaw przekonań, lecz także wygląd i sposób zachowania. Jako urodzona outsiderka zwykle stałam o krok od epicentrum „inby” – kłótni online, wówczas jeszcze nienazywanej w ten sposób i dziejącej się na listach mailingowych, forach oraz „analogowych afer” na spotkaniach grupowych w realu.