Nasze babcie przygotowywały potrawy na kilka dni przed świętami. Może dlatego, że nie mogliśmy próbować wszystkiego od razu, niepowtarzalne smaki tak zapadły nam w pamięć.
Doskonale pamiętam barszcz, który tata gotował z przepisu babci, świąteczne ciasteczka od zawsze pieczone przez mamę, a teraz doszły jeszcze makówki wplecione w naszą rodzinną tradycję dzięki mojemu mężowi ze Śląska. Nawet jeśli nasze święta planujemy skromnie, w duchu niemarnowania jedzenia i niespędzania wielu godzin w kuchni, w moim wigilijnym menu tych trzech pozycji nie może zabraknąć.