Jak informuje portal 300 Gospodarka, system miejskich rowerów powoli przestaje opłacać się samorządom. Winnymi miały okazać się pandemia oraz miejskie hulajnogi.
Portal donosi, że na chwilę obecną bike sharing jest obecny w 89 polskich miastach (zagościł w naszym kraju w 2008 roku). W stolicy wypożyczanych rowerów na ulicach jeździ najwięcej – 5 tys., na drugim i trzecim miejscu natomiast plasują się Wrocław (ponad 2 tys.) i Poznań (1,8 tys.).
Wydawałoby się, że to całkiem niezły wynik, Stowarzyszenie Mobilne Miasto podaje jednak, że w ciągu 4 lat liczba wypożyczeń zmalała o połowę. A przy tym należy pamiętać, że zazwyczaj to miasto dotuje system rowerów współdzielonych (stąd pierwsze minuty jazdy dostępne są za darmo). Z dotowania jednak wycofały się Poznań, Bielsko-Biała, Olsztyn i Radom, rezygnację rozważa także Kalisz. Dlaczego?
“W ciągu ostatnich lat znacząco wzrosły ceny utrzymania systemów bike sharingowych. Pojawiły się także inne formy poruszania się, jak hulajnogi. (…) Nie pomogła też pandemia. Choć statystyki dotyczące wypożyczeń jednośladów pogarszały się jeszcze przed pojawieniem się koronawirusa, to w czasie pierwszego lockdownu wprowadzono zakaz korzystania ze współdzielonego roweru, jako możliwego nośnika COVID-19” – pisze 300 Gospodarka. – “Zamiast dotować wypożyczenia, samorządy mogłyby skupić się za to na integracji oferty współdzielonych rowerów z transportem publicznym (tzw. huby mobilności, uwzględnienie sharingu w miejskich aplikacjach transportu publicznego)”.
AK