Kojarzymy internet z plikami w „chmurze” albo o niewidzialną siecią połączeń oplatającą świat dzięki satelitom Starlink. Tymczasem nasze lajki i tweety biegną głównie światłowodami poprowadzonymi głęboko po dnie oceanu.
Każda obecność w sieci, komentarz, post, e-mail czy lajk poruszają ogromną infrastrukturę globalnej pajęczyny. Zużywana przez nią energia nie jest dla nas widoczna, podobnie jak jej cyfrowy ślad węglowy.