Zdaję sobie sprawę, że kiedy to czytacie, sytuacja może być już zupełnie inna. Tak zwany cykl wydawniczy powoduje, że wszystko, co napiszę, może się do początku maja zdezaktualizować. Teraz fakty są takie: wojna w Ukrainie trwa, a kolejne dni przynoszą obrazy koszmaru.
Bombardowania, ataki na obiekty cywilne. Ucieczka milionów i pozostanie milionów na miejscu. Z drugiej strony – z naszej strony granicy – pomoc tym, którzy do nas dotarli, i próby jej niesienia tym, którzy zostali. Ale poruszenie już jakby mniejsze. To naturalne – zapał się wypala, tak już jest.