Na wpół żywe, podduszone, oblepione folią – w grudniu karpie przeżywają piekło w polskich sklepach i domach. Choć widać zmiany na lepsze, wciąż wiele pozostaje do zrobienia.
Coraz więcej osób dostrzega absurd tradycji kupowania żywych karpi. Jacek Bożek, założyciel klubu Gaja, zauważa, że trzeba być ślepym i głuchym, by nie wiedzieć, że ryba powinna być w wodzie, a nie w woreczku foliowym. – To jest oczywiste dla większości ludzi – stwierdza. – Żywe karpie kupują głównie osoby starsze albo mające w rodzinie kogoś, kto potrafi je zabić.