Film „Gunda” w reżyserii Wiktora Kossakowskiego to z pozoru neutralny dokument z życia zwierząt. Reżyser jest przeciwnikiem „kina z przesłaniem” i jego najnowszy film wciela to przekonanie w życie.
Czarno-białe kadry rejestrują codzienne życie świni Gundy i jej potomstwa od chwili porodu aż do dnia ich zniknięcia. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że z tak prostej i pobawionej komentarza historii niewiele wynika.
Refleksja pierwsza: poznaj swoją ofiarę
„Gunda” konfrontuje nas z emocjami, których skrzętnie oszczędza nam kultura karnizmu (mięsożerności), co w najmniejszym stopniu nie wynika z troski o nasz dobrostan psychiczny, ale utrzymania naszych nawyków żywieniowych i kupowania mięsa. Odcięty od zwierząt, ich życia, śmierci, od ich smutków i radości człowiek idealnym, bo bezrefleksyjnym konsumentem niezdolnym do empatii i krytycznej oceny systemu przemocy, w który jesteśmy wprzęgnięci jako znaczące ogniwo.