Choć zaczęto o tym mówić w latach 70. XX w., do dzisiaj nie widnieje na oficjalnej liście schorzeń. Podawanie w wątpliwość swoich zdolności, talentów czy umiejętności intelektualnych, czyli syndrom oszusta, dotyka prawie 70 proc. ludzi.
W jaki sposób syndrom oszusta ujrzał światło dzienne? W 1978 r. Pauline Rose Clance i Suzanne Imes z Uniwersytetu w Georgii opublikowały pracę o tym fenomenie wśród osiągających sukcesy kobiet. W ich artykule po raz pierwszy, chociaż jeszcze nieśmiało i w cudzysłowie, pojawiło się słowo „oszustka”. Przywołano przykłady: „dostałam się na studia, bo pewnie popełniono jakiś błąd” albo „dostałam to stanowisko, bo moje umiejętności zostały ocenione wyżej niż w rzeczywistości”. Autorki drążyły temat od strony terapeutycznej, wskazując, że syndrom może mieć źródło nie tylko w relacjach rodzinnych, lecz także w społecznym stereotypie, jakoby kobiety były mniej kompetentne. Dodatkowo takim odczuciom często towarzyszył strach, że ktoś odkryje brak umiejętności lub posądzi o głupotę. Wkrótce okazało się jednak, że problem dotyczy w takim samym stopniu kobiet i mężczyzn i jest o wiele bardziej złożony.