Proszę mi wybaczyć, że nie podzielam irracjonalnego, zbiorowego entuzjazmu dla „wielkiej ludzkiej przygody”. Życie ryjówki wydaje mi się cenniejsze niż historia literatury czy religii. Nie, nie porusza mnie archeologia ani nie interesuje ludzkie życie sprzed tysięcy lat, chyba że dostrzeżemy w nim sposób na ponowne wprowadzenie do naszej codzienności pewnych jego aspektów w imię ogólnego spowolnienia.