Podobno w przerwie między pandemicznymi lockdownami z zeszłego roku, czyli po zaledwie kilkunastu tygodniach niemal nieustannego przebywania w domach, adwokaci odnotowali gwałtowny ruch w sprawach rozwodowych. Ile trafiło do sądów, nie wiadomo, w wielu przypadkach przyszło pewnie opamiętanie, kiedy pozwolono nam przynajmniej na spacery, czyli wychodzenie nie w konkretnym celu.