Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

W co się nie ubierać

listopad 30 2020

Przemysł odzieżowy jest drugim największym trucicielem planety. Dlatego nie warto kupować dużo i tanio. Lepiej rzadziej i świadomie! Sprawdźmy, jaki jest wpływ naszej odzieży na środowisko, na przykładzie bawełnianego T-shirtu. Paradoksalnie niszczy on je jeszcze zanim powstanie.

Plantacje bawełny – najpopularniejszego w branży modowej surowca – wyczerpują lokalne zasoby wodne. Według niektórych danych mogą odpowiadać nawet za 6 proc. światowego zużycia wody słodkiej. Tragicznym tego skutkiem jest choćby wysychanie Jeziora Aralskiego, jeszcze do niedawna jednego z największych jezior na świecie.

Poza tym na polach bawełny wykorzystuje się aż 25 proc. światowych zasobów pestycydów i 10 proc. innych substancji chemicznych, które zatruwają rzeki, morza i jeziora. Dodatkowo do zanieczyszczenia wód powierzchniowych przyczyniają się środki chemiczne i metale ciężkie stosowane w procesie wybielania i barwienia tkaniny. By uzmysłowić sobie skalę tego problemu, wystarczy spojrzeć na zdjęcia indyjskiej rzeki Jamuna gęsto spienionej chemikaliami pochodzącymi z pobliskiej fabryki odzieży. Środowisko naturalne Azji cierpi na przemyśle modowym szczególnie, bo to głównie na tym kontynencie uprawia się bawełnę i produkuje wykonaną z niej odzież. To również oznacza, że zanim T-shirt trafi do naszej szafy, przemierzy od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy kilometrów. Ta podróż nie pozostanie bez wpływu na środowisko. W jej trakcie do atmosfery dostaną się ogromne ilości dwutlenku węgla.

Naturalny nie zawsze ekologiczny
Jak widać, materiał pochodzenia roślinnego nie zawsze musi być przyjazny planecie. Przykładem tego są również tkaniny sztuczne, ale wytworzone na bazie włókien celulozowych (najczęściej z brzozy, sosny i świerku). Mowa tu przede wszystkim o wiskozie oraz mniej popularnych rayonie i modalu.
Wyliczono, że aż 30 proc. ubrań z wiskozy i sztucznego jedwabiu pochodzi z zagrożonych i pradawnych lasów (ogółem na potrzeby branży modowej wycina się rocznie 70 mln drzew). Poza tym tkaniny te powstają w procesie chemicznej obróbki włókien drzewnych, w której wykorzystuje się toksyczne substancje: dwusiarczek węgla i wodorotlenek sodu. Z fabryki trafiają one do wód i powietrza, powodując wzrost zanieczyszczeń.
Nie każda tkanina pochodzenia roślinnego odciska negatywny ślad na środowisku. Do materiałów ekologicznych należą m.in.: len, konopie oraz lyocell (tencel) powstały jako zamiennik tkanin celulozowych. Przy jego produkcji zużywa się mniej wody oraz wykorzystuje nietoksyczny rozpuszczalnik. Sam materiał ulega natomiast biodegradacji. Producenci odzieży coraz częściej sięgają również po bawełnę organiczną. Uprawa tej rośliny bazuje na nawozach naturalnych, a jej przetwarzanie pochłania mniej wody i energii. Cały proces emituje też mniej gazów cieplarnianych.

Materiały syntetyczne
Mimo pojawienia się w branży modowej tkanin ekologicznych na sklepowych półkach wciąż częściej można znaleźć ubrania z nieprzyjaznych środowisku materiałów. Do opisanych powyżej trzeba jeszcze dodać szeroką gamę syntetyków z poliestrem na czele. To kolejny, obok bawełny, najczęściej wykorzystywany w przemyśle odzieżowym materiał. Powstają z niego niemal wszystkie rodzaje ubrań: bluzy, sukienki, spodnie, koszulki.
Produkcja poliestru, podobnie jak innych tkanin syntetycznych (poliamidu, elastanu czy nylonu) wykorzystuje ograniczone zasoby ropy naftowej oraz toksyczne substancje chemiczne. Do tego zużywa spore nakłady energii i emituje dużą ilość dwutlenku węgla. A to jeszcze nie wszystko. Dla przykładu: jedna bluza polarowa rozkłada się setki lat. Zanim jednak trafi na wysypisko, będzie uwalniać podczas każdego prania tysiące włókien mikroplastiku, które dostaną się do wód, a stamtąd do pożywienia. Najwięcej jest ich w rybach i owocach morza, ale naukowcy znajdują je też w owocach i warzywach.

Nie każde ubranie z syntetyków szkodzi jednak środowisku w równym stopniu. Modowe marki coraz częściej sięgają po poliester z recyklingu, powstały na bazie zużytych, plastikowych butelek. Pozwala to ograniczyć eksploatację nieodnawialnych złóż ropy naftowej.

Materiały pochodzenia zwierzęcego
Nieekologicznym wyborem są również ubrania z naturalnych materiałów pochodzenia zwierzęcego: wełny, skór, zamszu, futer. Hodowla zwierząt futerkowych, owiec, bydła i świń wiąże się z emisją metali ciężkich oraz szkodliwych substancji, takich jak: amoniak, siarkowodór czy dwutlenek siarki. Do nich trzeba dodać jeszcze metan i podtlenek azotu – gazy cieplarniane powstające z rozkładu odchodów.
Spływanie nawozu do wód prowadzi do ich eutrofizacji (stają się zbyt żyzne i w sposób niekontrolowany namnażają się w nich wtedy organizmy, które uniemożliwiają dotlenienie wody – większość gatunków nie może przeżyć w tych warunkach), zmian klimatycznych i obumierania gatunków. Ponadto działalność ferm wpływa m.in na przekształcanie krajobrazu, zamieranie lasów i zanik okolicznej fauny.

Za futrami i skórzanymi ubraniami stoi nie tylko degradacja środowiska, lecz także ogromne cierpienie zwierząt. Hodowane na wełnę owce strzyże się bez znieczulenia, a w pozostałych po zabiegu ranach często dochodzi do infekcji. Okrutne warunki panują również na fermach zwierząt futerkowych: norek, lisów, nutrii, szynszyli. Zwierzęta są stłoczone w małych klatkach, przez co cierpią na różnego rodzaju choroby psychiczne i fizyczne.

Organizacje prozwierzęce na całym świecie, w tym Fundacja Viva (w ramach akcji Jutro będzie futro), od lat ujawniają kulisy nieludzkiej hodowli i domagają się wprowadzenia jej zakazu. Udało się go wywalczyć m.in. w Wielkiej Brytanii, Chorwacji czy Słowenii. W Polsce problem ten mają zniwelować rozwiązania, które zostały przedstawione w nowelizacji Ustawy o ochronie zwierząt, tzw. Piątce dla zwierząt. Jej wprowadzenie w pierwotnej formie oznaczałoby likwidację w niedalekiej przyszłości ponad 800 ferm funkcjonujących w całym kraju. Niestety w momencie zamykania tego wydania „Vege” wszystko wskazuje na to, że politycy po raz kolejny odłożą sprawę. Obyśmy się mylili!

Moda przyjazna środowisku
Dwie ostatnie dekady upłynęły w branży modowej pod hasłem fast fashion (szybkiej mody). Popularne marki przyzwyczaiły nas do tego, że możemy kupować dużo, często i za niewielkie pieniądze. Tak przemysł odzieżowy uruchomił machinę konsumpcjonizmu napędzaną rocznie ponad trylionem litrów wody i więcej niż miliardem ton gazów cieplarnianych. Jeśli nie zwolni tempa, za 30 lat będzie musiał wziąć na siebie 25 proc. odpowiedzialności za ocieplenie klimatu. W branży daje się jednak zaobserwować stopniowy zwrot w kierunku ekologii. Trendy wyznaczają największe marki odzieżowe. W 2018 r., na szczycie COP24 w Katowicach, 43 firmy modowe podpisały Fashion Climate Charter, zobowiązując się do działań na rzecz mody zrównoważonej. Jednym z sygnatariuszy tej karty jest Adidas, który chce od 2024 r. używać wyłącznie materiałów z odzysku, w tym plastiku wydobytego z oceanu. Ekologiczne inicjatywy podejmują również inne marki. Na przykład Kings of Indigo, który oferuje ubrania z recyklingu i barwione naturalnymi metodami. Natomiast Levi’s zmniejsza zużycie wody przy produkcji spodni nawet o 96 proc. W świecie mody nie brakuje również innowacyjnych pomysłów bazujących na naturalnych surowcach, jak liście ananasa, grzybnia czy kombucha, której bakterie posłużyły do stworzenia wegańskiej skóry. Już w 2006 r. firma Natureworks LLC we współpracy ze znanymi projektantami stworzyła kolekcję przyjaznych środowisku ubrań z włókna powstałego ze sfermentowanego cukru kukurydzianego. Z kolei start-up AlgiKnit opracował ekologiczną przędzę z wodorostów do wyrobu odzieży, obuwia i akcesoriów. Powstaje ona w procesie nietoksycznej obróbki. Jest przy tym kompostowalna, hipoalergiczna i pozbawiona mikroplastiku.

Odpowiedzialna moda, świadome zakupy
Świat zmierzający ku klimatycznej katastrofie wymaga od przemysłu modowego odpowiedzialnych rozwiązań i zdecydowanych działań, od konsumentów zaś – świadomego kupowania odzieży. Marki modowe kuszą nas dzisiaj ubraniami z syntetyków, wiskozy czy bawełny w niskich cenach. W rzeczywistości ich koszt jest jednak o wiele wyższy, a ponoszą go przyroda, zwierzęta, pracownicy plantacji i fabryk oraz każdy, kto nosi na sobie nieekologiczne tkaniny. Wykonana z nich odzież naszpikowana jest szkodliwymi dla zdrowia substancjami, a jej produkcja odbywa się zazwyczaj w nieludzkich warunkach. Warto stawiać zatem na ubrania z ekologicznych materiałów z pożytkiem dla planety, zwierząt i samego siebie.

  • Tekst: Dominika Prais
  • Tekst ukazał się w numerze 12/2020-1/2021 Magazynu Vege