Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Selfie, które zabija

marzec 30 2020

Okryta niesławą Świątynia Tygrysa w Tajlandii, fermy lwów w RPA, przejażdżki na słoniach w „rezerwatach” w Azji. Wszystkie te przybytki oferują turystom pamiątkowe zdjęcia z dzikimi zwierzętami. Co w tym złego?

Przypadki uśmiercania zwierząt w celu zrobienia sobie z nimi selfie wcale nie są tylko domeną myślistwa. W ostatnich latach doszło do trzech różnych przypadków, gdy w Argentynie i Hiszpanii turyści wyciągnęli z wody młode delfiny – kilkadziesiąt osób przekazywało sobie z rąk do rąk półżywe zwierzęta, aby zrobić sobie z nimi zdjęcia, a efektem była ich śmierć z wycieńczenia. Jak komuś w ogóle mogło przyjść do głowy, by potraktować żywe stworzenie jak rekwizyt? Wzorce takie płyną m.in. z mediów.
Gdy miałem kilkanaście lat, z wypiekami na twarzy oglądałem programy Steve’a Irwina – charyzmatycznego Australijczyka o pseudonimie „Łowca Krokodyli”, który z zaangażowaniem i humorem opowiadał o faunie i florze. Przedstawicieli owej fauny często własnoręcznie łapał w buszu, po uprzedniej gonitwie i szamotaninie ze zwierzęciem. Jako nastolatek nie widziałem w tym niczego niewłaściwego i zapewne zbyłbym śmiechem tezę, że dzikiemu wombatowi czy krokodylowi działa się tam jakakolwiek krzywda.

Artykuł Premium
Zyskaj dostęp online do wszystkich wydań Magazynu
Pierwszy miesiąc 5 zł!
przy subskrypcji miesięcznej*

Nie chcesz prenumerować? Na naszej stronie znajdziesz również ciekawe darmowe treści. Możesz też: