Z jednej strony jest ważną częścią życia i wzbudza ogromne emocje, z drugiej zaś wciąż pozostaje tematem tabu. Mimo że żyjemy w XXI w. i jesteśmy bardziej otwarci w kwestii seksu niż starsze pokolenia, swobodna rozmowa o nim nadal bywa trudna i krępująca. Z czego wynikają te bariery?
Dzieci przynosi bocian, stosunek przerywany to forma antykoncepcji, seks jest grzechem, mężczyzna zawsze ma ochotę, a kobietę często boli głowa… Wokół seksu krąży wiele mitów i stereotypów, które tylko pogłębiają poczucie, że mówić o seksie nie wypada.
Seks to zdrowie
Seks jest naturalnym aspektem życia, nie tylko służy prokreacji, lecz także wzmacnia więź i pomaga kreować udany związek. Badania naukowe potwierdzają, że seks przyczynia się także do dobrego stanu zdrowia. Podczas współżycia wytwarzają się endorfiny (hormony szczęścia), które mają działanie przeciwbólowe, oraz hormon długowieczności zwany w skrócie DHEA. Regularna aktywność seksualna wzmacnia organizm i serce, uspokaja, poprawia samopoczucie i pozwala się zrelaksować. Co więcej, zmniejsza produkcję kortyzolu – hormonu stresu, co niweluje jego objawy oraz zwiększa wydzielanie oksytocyny, która np. ułatwia zasypianie.
Regularne orgazmy są ważne dla zdrowia emocjonalnego i fizycznego, a przy tym zmniejszają ryzyko wystąpienia np. raka prostaty czy chorób serca. Ponadto seks pomaga utrzymać ciało w dobrej kondycji, wzmacnia mięśnie, kości i podobnie jak sport pozwala spalić nadprogramowe kalorie. Poprawia również stan skóry, usprawniając krążenie i lepiej ją dotleniając. Skoro seks to zdrowie i ma tak pozytywny wpływ, to czemu tak często postrzegany jest jako coś złego, a nawet brudnego i godnego potępienia?
Słowa na „p”
Jedną z barier jest ograniczone słownictwo. Słów „penis” czy „pochwa” nie potrafi swobodnie wypowiedzieć wiele dorosłych osób, które seks uprawiają od dawna. Zamiast tego w języku polskim (i nie tylko) funkcjonuje wiele zdrobnień i dziwnych zamienników, które słyszymy od dziecka i którymi zastępuje się te dwa objęte tabu słowa na „p”. Przyglądając się frazeologii, wypowiedziom znajomych i pytaniom na forach internetowych, znajdziemy mnóstwo określeń narządów płciowych (zdecydowanie więcej dla żeńskich) – „muszelka”, „myszka”, „pipka”, „pusia”… A u chłopców: „fujarka”, „trąbka”, „ptaszek”.
Nie wymyślamy przecież specjalnych słów na inne części ciała, czemu więc „wagina” i „członek” mają tak wiele infantylnych zamienników, które sugerują, że są to słowa nieodpowiednie i brzydkie? Odpowiedzią na to pytanie jest fakt, że rodzice chcą chronić dzieci przed seksualnością jako sferą dostępną tylko dla dorosłych. Tylko czy posiadanie „penisa” i „cipki” to już wprowadzanie dziecka w świat seksu? Nie. Większym problemem jest zupełny brak rozmowy z dziećmi na temat ludzkiej anatomii.
Zaczyna się w domu
Jeśli babcia nie potrafiła rozmawiać na temat seksu, to prawdopodobnie taki sam problem będą miały również córka i wnuczka. Często nieświadomie powielamy schematy rodzinne, które kreują postrzeganie seksu jako coś złego. Skoro się o tym nie mówi, to coś musi być na rzeczy. Dodatkowo w wielu rodzinach podejście do seksu i seksualności jest ograniczane przez religię – w Polsce najczęściej katolicką, która wskazuje, że seksu nie wolno utożsamiać z przyjemnością, że jedynie służy on do prokreacji i jest „obowiązkiem małżeńskim”.
Rozmowy o sferze seksu są trudne i dla wielu osób wymagają przełamania pewnych barier, ale są niezwykle ważne. Merytoryczna, odpowiednia i prawdziwa wiedza na temat seksualności ludzkiej ma duży wpływ na przyszłe życie seksualne młodych ludzi.
Brak informacji w domu nie zamyka tematu, bo seks interesuje i pociąga ludzi od zawsze. Jeśli nie ma możliwości swobodnej rozmowy na ten temat z rodzicami i zadawanie im pytań, to młodzi ludzie będą szukali odpowiedzi w innych źródłach takich jak środowisko rówieśnicze, internet, a w nim często filmy pornograficzne. Nierzetelne i błędne informacje mogą stwarzać poważne zagrożenia i przesądzić o przyszłości. Są oczywiście domy, w którym istnieje swobodna i otwarta rozmowa. Niestety są one w mniejszości.
Na bakier z edukacją
Edukacja seksualna to nauczanie zagadnień związanych z seksualnością człowieka, w tym o związkach i obowiązkach emocjonalnych, anatomii człowieka, aktywności seksualnej, reprodukcji, wieku zgody, zdrowiu i prawa reprodukcyjnych, bezpiecznym seksie, kontroli urodzeń i abstynencji seksualnej. Wbrew niektórym opiniom nie ma na celu deprawacji i demoralizacji nastolatków i nastolatek, nauki masturbacji ani wpajania dewiacji seksualnych. Jak sama nazwa wskazuje, jej celem jest nauczanie na temat ludzkiej seksualności, biologii, fizjologii, anatomii, bezpiecznego i zdrowego seksu, szacunku i antykoncepcji. Edukacja seksualna rozpoczyna się w domu, ale ze względu na zdrowie i bezpieczeństwo powinna być również realizowana przez odpowiednio do tego przygotowane osoby w placówkach oświatowych.
Okazuje się, że w Polsce edukacja seksualna prawie nie istnieje. W przypadku tej realizowanej w domach badania wskazują, że 45 proc. młodych osób nigdy nie rozmawiało w domach rodzinnych na temat seksualności. Duża część osób, które odbyły takie rozmowy, uznała je za niesatysfakcjonujące, ponad 50 proc. nie otrzymało od rodziców czy opiekunów żadnych informacji na temat antykoncepcji, a 65 proc. na temat inicjacji seksualnej. Tylko 33 proc. dziewcząt dowiaduje się w domach rodzinnych o konieczności wizyty u ginekologa, zaledwie 20 proc. chłopców wynosi z domu wiedzę o zdrowiu mężczyzn i słyszy o wizytach u urologa. To dane z raportu Stowarzyszenia PONTON „Skąd wiesz? Jak wygląda edukacja seksualna w polskich domach” z 2011 r. Trudno przypuszczać, by w ostatnich latach sytuacja się jakoś zdecydowanie poprawiła.
86 proc. respondentów miało w szkole zajęcia z Wychowania do Życia w Rodzinie. Niestety, odpowiedzi uczestników i uczestniczek badania wskazują, że w większości były prowadzone przez niekompetentne, nieprzygotowane osoby, które nie przekazują rzetelnej, naukowej wiedzy, tylko zideologizowane treści zgodne z doktryną Kościoła katolickiego. Zajęcia zostały ocenione jako nudne i źle zorganizowane. To z kolei wiemy z raportu Stowarzyszenia PONTON z 2014 r. Rzetelna edukacja w polskich szkołach to rzadkość.
Na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich natomiast znajdziemy wyniki badań, które jednoznacznie wskazują, że profesjonalna i prowadzona w szkole edukacja seksualna nie skutkuje wcześniejszym rozpoczęciem współżycia seksualnego przez młode osoby. Wręcz przeciwnie – przekazywane w czasie takich zajęć informacje skłaniają do odpowiedzialnych, przemyślanych i bezpieczniejszych decyzji i zachowań seksualnych. Doświadczenia krajów, w których edukacja seksualna jest obowiązkowa od lat, dostarczają dowodów na jej pozytywne skutki. Należy wymienić chociażby obniżenie liczby niechcianych ciąż wśród nastolatek, spadek zachorowań na infekcje przenoszone drogą płciową wśród osób w wieku 15–24 lat, mniejszą liczbę zakażeń wirusem HIV wśród osób w tej grupie, zmniejszenie skali homofobii i motywowanej nią przemocy, mniej przestępstw na tle seksualnym.
Prowadzone właściwie, według przemyślanego i dopasowanego do grupy wiekowej programu lekcje edukacji seksualnej pomagają rozwijać u młodych osób szacunek do innych i samych siebie, budować poczucie własnej wartości, a w konsekwencji także kształtować zdrowe, silne i wartościowe relacje i związki.
Wprowadzenie profesjonalnej edukacji do szkół to jak najbardziej zasadne rozwiązanie, tym bardziej, że wiele osób nie otrzymuje takiej wiedzy w domach rodzinnych.
Seks równa się komunikacja
Nierzetelna edukacja seksualna w wieku szkolnym może mieć znaczący wpływ na dorosłe życie. Ludzie krępują się rozmawiać o seksie nie tylko ze swoimi dziećmi, lecz także ze swoim partnerem czy partnerką. Często również mają problem ze zdefiniowaniem własnych potrzeb emocjonalnych i seksualnych. Najważniejszym elementem dobrego związku jest komunikacja.
Miłość to niezwykły stan. Czasem wystarczy jedno spojrzenie lub dotknięcie ręki, abyśmy poczuli coś wyjątkowego, czasem wieloletnia przyjaźń przeistacza się w wielkie uczucie. Jest wiele rodzajów miłości. Tej romantycznej towarzyszy popęd seksualny i namiętność, które pozostają istotną jej częścią i wpływają na dalsze losu związku. Tak, jak ważna w związku jest komunikacja związana z emocjami i oczekiwaniami, nie do przecenienia jest również efektywna i swobodna komunikacja w sprawach seksu. Seks jest fajny, nie wstydźmy się swojej seksualności!
Choć nie zachęcamy do nadmiernej inspiracji niezwykłymi małpami bonobo, warto, jak one, doceniać seks. Nasi opętani seksem kuzyni z wyglądu nie różnią się wiele od szympansów, mają podobną biologię i materiał genetyczny, a mimo to prezentują zupełnie inne zachowania. Są bardzo empatyczne, mało agresywne i nastawione na współpracę. Żyją w zwartych społecznościach, niwelując stres i konflikty… seksem. Cechuje je wyjątkowa otwartość seksualna i duże libido, nawet sposób witania się ma wymiar seksualny – robią to, dotykając nawzajem swoich genitaliów. To zresztą uchroniło je przed zamknięciem w klatce w zoo – szokowałyby zwiedzających swoim zachowaniem. Taka otwartość w ludzkiej społeczności jest nie do zaakceptowania, ale możemy się od tych fascynujących zwierząt nauczyć spokojniejszego podejścia do seksu. Ot, choćby otwarcie rozmawiać ze swoim partnerem czy partnerką. Bonobo wydają się bardzo szczęśliwe.
- Tekst: Karolina Czechowska
- Tekst ukazał się z numerze 2/2020 Magazynu VEGE