Lokalne aborygeńskie władze podjęły decyzję o odstrzale 10 tysięcy zwierząt na ziemiach ogarniętego suszą regionu Anangu Pitjantjatjara Yankunytjatjara (APY). Akcja rozpoczyna się w środę i potrwa 5 dni.
Poszkodowane przez suszę wolno żyjące zwierzęta mają wdzierać się na posesje i siać tam spustoszenie. Według mieszkańców spragnione wielbłądy demolują ogrodzenia, usiłują wchodzić do domów, szukają wody w przydomowych klimatyzatorach. Dlatego lokalne władze podjęły decyzję o odstrzale około 10 tysięcy wielbłądów.
Jak donosi CNN, odstrzałem mają zająć się profesjonalne służby. Departament Stanu ds. Środowiska i Wody Południowej Australii ma od środy zadysponować do akcji dwa helikoptery Robinson R44, z których ma odbywać się odstrzał. Ciała wielbłądów mają być na bieżąco utylizowane (palone bądź zakopywane).
Tym sposobem wielbłądy dołączyły do tysięcy zwierząt, które ucierpiały przez dramatyczne pożary trawiące kontynent, z tą różnicą, że nie zginą przez siłę żywiołu, a z ręki człowieka.
W Australii żyje około miliona dzikich przedstawicieli tego gatunku. Władze twierdzą, że ich populacja nie jest zagrożona (według rządowych danych cytowanych m.in w “The Australian” podwaja się mniej więcej co dziewięć lat jeśli nie jest kontrolowana i produkuje tonę dwutlenku węgla rocznie).
WK