Trend zero waste dociera do coraz większej grupy odbiorców i wyzwala kreatywność ludzi. O pierwszej polskiej aplikacji walczącej z marnowaniem żywności przez lokale gastronomiczne rozmawiamy z Kubą Fryszczynem, jednym z jej twórców.
Do czego służy aplikacja Foodsi i kto ją tworzy?
Foodsi to aplikacja stworzona przez trzech studentów: mnie, Mateusza Kowalczyka i Mikołaja Mikuckiego. Pomaga lokalom gastronomicznym walczyć z problemem marnowania żywności. Działa w bardzo prosty sposób. Umożliwia restauracjom, piekarniom, cukierniom itp. wystawienie jedzenia, którego nikt nie zamówił w ciągu dnia. Użytkownicy mogą później kupić te posiłki przed zamknięciem lokalu, w przystępniejszych cenach. Użytkownik Foodsi nie wybiera konkretnych pozycji z menu, tylko zamawia zestaw niespodziankę, którego zawartością jest to, co nie zostało danego dnia sprzedane.
Jak wygląda zamówienie? Co i za ile można zjeść za pośrednictwem Foodsi?
Proces zamawiania jest bardzo prosty. Użytkownik wybiera restaurację, piekarnię czy cukiernię, w której chce uratować jedzenie i kupuje zestaw w aplikacji. Następnie przychodzi do takiego miejsca w podanym w aplikacji przedziale czasowym i zabiera jedzenie na wynos. Ceny w aplikacji to około 50 proc. ceny sklepowej i wahają się od kilku do kilkunastu złotych za zestaw. W jednym miejscu w zestawie za 12 zł dostaniesz drugą kanapkę gratis, w innym zapłacisz 14 zł, ale dostaniesz obiad z deserem wart 30 zł, a w jeszcze innym dostaniesz całą torbę pieczywa za 9 zł.
Od razu wiedzieliście, że to strzał w dziesiątkę i warto się tym zająć czy zwlekaliście z działaniem, żeby dobrze zbadać rynek?
Pomysł narodził się, kiedy zaczęliśmy rozmawiać o tym, ile jedzenia się marnuje i co z tym można zrobić. Podczas studiów pracowaliśmy dorywczo w lokalach gastronomicznych, także mieliśmy z tym problemem do czynienia na co dzień. Od słowa do słowa powstała koncepcja stworzenia Foodsi. Nie mieliśmy pewności, że to wypali, ale zrobiliśmy wstępne badanie rynku i odkryliśmy, że nie ma usług rozwiązujących ten problem w Polsce ani Europie Środkowo-Wschodniej. Jesteśmy otwarci na kreatywne pomysły. Poczuliśmy, że poradzilibyśmy sobie ze stworzeniem takiej aplikacji i to zrobiliśmy.
Niemal równocześnie z pojawieniem się Waszej aplikacji na rynku zaistniały także jej odpowiedniki.
Zawsze jest tak, że konkurencja w końcu się pojawia. My popieramy wszelkiego rodzaju ekologiczne ruchy i działania mające zmniejszać ilość marnowanego jedzenia. Cieszymy się, bo im więcej jest takich inicjatyw, tym bardziej społeczeństwa zwraca uwagę na ten problem.
Świetne podejście! Jakie widzicie przed sobą perspektywy rozwoju?
Oczywiście zależy nam na tym, żeby pomóc wszelkim podmiotom, które mają problem z marnowaniem żywności. Nie ograniczamy się tylko do restauracji, piekarni i cukierni. Co do rozwoju, widzimy sporo możliwości. Nie chcemy za dużo zdradzać, ale na pewno nie jest to ostateczna wersja Foodsi.
Czy jest szansa, aby Wasze działania były wsparte przez inwestorów bądź instytucje związane z zapobieganiem marnowaniu żywności?
Prowadzimy rozmowy z inwestorami i mamy nadzieję, że w niedługim czasie otrzymamy potrzebne wsparcie. Dotychczas finansowaliśmy Foodsi samodzielnie.
Jaki jest odzew od osób już korzystających z aplikacji?
Reakcja naszych odbiorców bardzo nas zaskoczyła. Dostajemy dużo pozytywnych wiadomości prywatnych na Facebooku i Instagramie. Pełno jest też relacji użytkowników, którzy chwalą się tym, co udało im się uratować razem z Foodsi. To bardzo motywuje do dalszego działania i ciężkiej pracy.
Dziękuję za wywiad i trzymamy za Was kciuki!
- Rozmawiała Katarzyna Rećko
- Wywiad ukazał się w numerze 11/2019 Magazynu Vege