Wywiad z Piotrem Wojtkowem, współautorem książki „Słuchając psa”
Czy z Twojego profesjonalnego punktu widzenia wynika, że interpretujemy zachowania psów za bardzo lub całkowicie po ludzku?
Tak. Ludzie mają tendencję do tego, aby interpretować psie zachowania po ludzku i nadawać im ludzkie znaczenia. Są osoby, które myślą, że psy dobrze się czują, gdy witamy się z nimi po ludzku, czyli podchodzimy do nich, przytulamy i głaszczemy.
Kiedy w takim momencie pies odwraca głowę, nam się wydaje, że to słodkie, a on może komunikować, że wcale nie lubi tego typu kontaktu. Innym przykładem jest powrót do domu i karcenie psa, kiedy widzimy, że zniszczył naszą ulubioną parę kapci. Myślimy wtedy, że pies czuje się winny, bo obniża głowę, ma smutne spojrzenie i kuli uszy do tyłu. Interpretujemy to jako poczucie winy, a pies po prostu reaguje stresem i strachem na naszą ofensywną i agresywną postawę.
Rzeczywiście bardzo często próbujemy interpretować zachowania psie po ludzku, co czasami jest błędem. Z drugiej strony uważam, że bardzo dużym zagrożeniem jest odbieranie zwierzętom prawa do „ludzkich” emocji, czyli tych bardziej złożonych. Wiadomo, że psy odczuwają strach, radość, poczucie ulgi czy frustrację, ale doświadczają też dużo bardziej złożonych emocji jak tęsknota czy zazdrość. Musimy jednak pamiętać, że psy wyrażają uczucia w zupełnie inny sposób niż ludzie.
Czy spotykasz się w swojej pracy z dużym zdziwieniem klientów, kiedy tłumaczysz im, co tak naprawdę psy myślą i czują w danej sytuacji?
O tak, bardzo często. Podstawowa lekcja na temat tego, co psy próbują komunikować swoim zachowaniem i jak wyczytać z ruchów czy postawy ciała ich intencje i emocje, wywołuje duże zdziwienie. Typowym przykładem z ostatniego czasu była sytuacja, kiedy wybraliśmy się z klientem i jego psem na spacer. Z naprzeciwka szła postać w płaszczu przeciwdeszczowym, a pies nagle zaszedł drogę swojemu właścicielowi, po czym zszedł na bok i zaczął węszyć. Opiekun pomyślał, że pies widocznie poczuł jakiś zapach i dlatego przeszedł na drugą stronę. Prawda jest taka, że pies przeciął mu drogę, aby go zatrzymać, a węszeniem próbował przekierować uwagę na coś innego – tak komunikował, że postać w kapturze wywołuje w nim niepokój.
Co ciekawe, psy potrzebują człowieka w sytuacji, kiedy np. zbliżają się do nowo poznanego psa. Często zatrzymują się wtedy i spoglądają na opiekuna pytająco: „Ej, co robimy?”. Jeśli człowiek nie zwraca uwagi na te sygnały, tylko stanowczym krokiem idzie do przodu, to pies myśli: „Aha, musimy iść do tego psa. A ja się go obawiam”. Opiekun w ten sposób pakuje psa w sytuację problemową, w której zwierzę wchodzi w konflikt z drugim psem, chociaż „pytało” wcześniej, czy naprawdę musimy tam iść. To pokazuje, że zwracanie uwagi na takie sygnały jest bardzo ważnym elementem terapii. Im więcej prowadzimy zajęć, podczas których tłumaczymy podstawy komunikacji oraz uczymy, jak interpretować zachowania psów, tym szerzej otwieramy oczy opiekunom. To bardzo ważny element naszej pracy wykorzystywany podczas tzw. „psich spotkań”, na których zapoznajemy psy z ludźmi czy innymi psami.
Więź i zaufanie czy posłuszeństwo i dyscyplina?
Zdecydowanie to pierwsze. Powinniśmy dbać o to, aby pies czuł się przy nas bezpiecznie, żebyśmy zaspokajali jego potrzeby, starali się rozumieć, co próbuje nam przekazać, i potrafili odpowiednio to interpretować. To jest właśnie podstawa dobrej relacji z naszymi psami, bo jeżeli pies nie czuje się przy nas bezpiecznie, czuje się przy nas zagrożony i żyje w chaosie komunikacyjnym, to egzekwowanie posłuszeństwa może być dla niego wielkim problemem. To tak jak z ludźmi: jeśli jesteśmy zagubieni i nie czujemy się w danej sytuacji bezpiecznie, to nie myślimy o tym, aby się czegoś uczyć czy czytać ciekawą książkę, tylko chcemy poczuć się lepiej. P
Podobnie to działa u psów: najpierw musimy zbudować poczucie bezpieczeństwa i zadbać o dobrą relację, a dopiero potem zastanowić się, jak szkolić naszego psa. Kiedy mamy już zbudowany ten fundament, to techniki nauki zachowań czy szkolenie powinny być oparte o motywowanie, nagradzanie i szukanie zadań, z których realizowania pies czerpałby przyjemność. Jest to dużo trwalsze, bezpieczniejsze i skuteczniejsze.
Czy powinniśmy się bać, że dorosły adoptowany pies niczego się już nie nauczy i będą z nim problemy?
Absolutnie nie! Psy adoptowane czy dorosłe uczą się tak samo jak szczeniaki i mają tak samo rozwinięte funkcje poznawcze, dzięki czemu mogą się jeszcze nauczyć wielu przydatnych zachowań. Kiedyś na szkoleniu mieliśmy 13-letniego adopciaka, który rewelacyjnie uczył się nowych zachowań i był prymusem, jednym z liderów grupy. Czasami radził sobie z ćwiczeniami lepiej niż dziesięciomiesięczny labrador, który był wulkanem energii i kłębkiem różnych skrajnych emocji przeżywanych podczas szkolenia. Adoptowane psy mają duży potencjał do nauki, jednak należy pamiętać, że część z nich może mieć bardzo utrwalone zachowania, których oduczenie może potrwać dłużej niż u szczeniaka, jednak nie jest niemożliwe.
Na rynku pojawia się ostatnio dużo książek o podobnej tematyce. Czy to znaczy, że ludzie coraz bardziej interesują się komunikacją ze swoimi psami?
Zajmuję się pracą z psami od kilkunastu lat i uważam, że przez ten czas wiedza ewoluowała w sposób bardzo dynamiczny. Kiedy zaczynałem pracę i mówiłem, że bazuję na nagradzaniu psów, to byłem odbierany trochę jak ufoludek. Dziś większość szkół opiera swoje metody na pozytywnym wzmocnieniu. Wydaje mi się, że przez ostatnich kilka lat nastąpił przełom w zwracaniu większej uwagi na komunikację. Stało się to m.in. dzięki temu, że Alexa Capra i Daniel Robotti opracowali tzw. etogram. On sprawił, że mamy naprawdę rzetelne opracowanie do obserwacji i interpretacji zachowań psów, z którego możemy wyciągać wnioski. Jest to rzecz przełomowa, bo zwraca uwagę już nie tylko na to, aby nagradzać psy podczas treningu, ale też aby myśleć o innych kwestiach, o które już wcześniej pytałaś, a mianowicie o budowanie więzi i zaufania.
Co wyróżnia Waszą książkę?
Staramy się udowodnić, że trening psa to jedynie dodatek do budowania relacji z nim. Główne przesłanie naszej książki to jednak to, że tak naprawdę najpierw powinniśmy nauczyć się słuchać psa, czyli obserwować jego zachowania, interpretować je po „psiemu” i empatyzować z nim.
W książce staramy się też wplatać różne historyjki z naszej praktycznej pracy, dzielić się
doświadczeniami i opisywać sceny z pamiętnika behawiorysty. Myślę, że jest to ciekawy smaczek, mogący zaciekawić osoby, które tak jak my zawodowo zajmują się pracą z psami.
- Rozmawiała: Basia Piwowarska
- Zdj. Zofia Zajbt
- Tekst ukazał się w numerze 11/2019 Magazynu Vege