Przecież nie może być tak, że myśliwym nie wolno zabierać dzieci na polowania! Przecież nie może być tak, że nie wolno strzelać w rezerwatach! Minister środowiska niestety ugiął się pod presją PZŁ i próbuje „przepchnąć” skandaliczne rozporządzenie.
Konsultacje społeczne zakończyły się w ubiegły piątek. Projekt rozporządzenia przedłożony przez ministra Henryka Kowalczyka tak naprawdę omija znowelizowane prawo łowieckie. I stanowi wspaniały prezent dla łowczych, którzy nie pogodzili się z ubiegłoroczną “klęską”.
Myśliwi mogą zostać zwolnieni z konieczności spełnienia szeregu wymogów, takich jak konieczność wcześniejszego ogłoszenia polowania zbiorowego i oznakowania terenu (poza tym definicja „polowania indywidualnego” zostanie rozszerzona… do kilku myśliwych) czy zakaz uczestnictwa dzieci w polowaniach.
Projekt rozporządzenia ogranicza definicję polowania zbiorowego do momentu oddania strzału. Czyli dzieci teoretycznie będą mogły brać udział we wszystkich czynnościach „towarzyszących”, takich jak transport ciał zabitych zwierząt czy pokot. Będzie wolno również szukać tzw. postrzałków, by je dobić – nawet poza terenem obwodu łowieckiego. Co jeszcze? Minister chce, aby można było bezkarnie strzelać do zwierząt hodowlanych – np. do bażantów.
Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot zachęca do wysyłania listu do ministra środowiska (wzór w udostępnionym poście), a my zachęcamy również do podpisania petycji Avaaz “Kultura łowiecka to nie moje dziedzictwo” – w związku z niedawnym wnioskiem myśliwych o wpisanie „kultury łowieckiej” na Listę krajowego dziedzictwa kulturowego.
Kolejne posiedzenie Rady ds. Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego zbierze się jesienią, warto pokazać, ze sprzeciw społeczny nie słabnie. Nie dajmy się Polskiemu Związkowi Łowieckiemu!
WK