“W jak wybór” to pierwszy w Polsce skierowany do młodzieży film, który porusza temat wegetarianizmu i weganizmu. Z jego współtwórcą, Łukaszem Musiałem, rozmawiamy o celu jego nakręcenia, procesie twórczym i pierwszych reakcjach widzów.
Dlaczego uznałeś, że jest potrzeba takiego filmu?
Z Adamem Ptaszyńskim zrobiliśmy wcześniej dokument „To tylko zwierzęta”. Dlatego pewnie to o nas pomyślał Czarek Wyszyński, prezes Vivy!, któremu od lat chodził po głowie film edukacyjny skierowany do szkół. Myśleliśmy więc, jak to ugryźć. Chcieliśmy, by było edukacyjnie, w temacie praw zwierząt, ale również diety roślinnej. I bez narzucania czegokolwiek.
Myślisz, że jest zapotrzebowanie na taki temat?
Myślę, że edukacja jest jednym z najważniejszych elementów działania dla zwierząt. Kluczowym, ponieważ dociera do młodych osób na każdym szczeblu edukacji. Kształtuje je. Czym wcześniej dowiedzą się, jak są wykorzystywane zwierzęta, ale też jakimi zwierzęta są jednostkami, osobami, tym bardziej będą później świadome i być może nawet zaangażują się w działanie dla zwierząt. Dzięki filmowi mamy wpływ na jednostki, które będą tworzyć przyszłość.
A o czym w skrócie jest film?
Jest generalnie o prawach zwierząt. O wegetarianizmie, weganizmie. Wybraliśmy kilka osób, znanych w swoich dziedzinach, środowiskach, które na ten temat opowiadają. Nie opowiadamy więc młodzieży, ile zwierząt zabija się co roku, nie narzucamy jej czegokolwiek. To nasi rozmówcy opowiadają o swojej drodze, o tym, czemu zainteresowali się tym tematem i dlaczego jest ważny. Zawarliśmy w filmie to, co w tych rozmowach wyszło – temat hodowli zwierząt na mięso czy na futra, diety.
Kogo zaprosiliście do udziału?
Występuje pięć osób. Dorota Sumińska, pisarka, lekarz weterynarii, znana z audycji radiowych. Bloger kulinarny Weganon (chcieliśmy pokazać młodzieży mężczyznę–weganina, który gotuje, ponieważ wielu osobom wciąż stereotypowo kojarzy się to z kobietami). Mamy też Martę Gusztab, kobietę, która ćwiczy sztuki walki – to znowu odwrócenie stereotypowych ról. Ćwiczy muay thai, jest wegetarianką od urodzenia, o ile się nie mylę, a weganką też od dość dawna. Mamy Bisza, rapera, wegetarianina, który ma też dużą świadomość na temat innych niż mięso odzwierzęcych produktów – nie mówi wprost, że jest weganinem, ale podejmuje świadome decyzje. No i mamy dwie pracownice schroniska w Korabiewicach, Monikę Bukowską i Magdalenę Matulkę, które są opiekunkami zwierząt. Pojawia się również graficiarz, Szelest, autor muralu, którego tworzenie śledzimy w filmie, by na końcu zobaczyć ostateczny efekt.
Jesteście doświadczonymi filmowcami. Macie już na swoim koncie jeden dokument – „To tylko zwierzęta”. Jakie były główne różnice w pracy nad filmami?
Różnią się przede wszystkim odbiorcami, do których są skierowane. „W jak Wybór” kręciliśmy przede wszystkim dla uczniów szkół średnich i pod tym kontem dobraliśmy jego formę. Poza tym zrobiliśmy próbny pokaz dla młodzieży, po którym przeprowadziliśmy ankietę. W „W jak Wybór” skupiliśmy się też przede wszystkim na zwierzętach hodowanych na mięso i inne produkty odzwierzęce oraz na temacie diety. „To tylko zwierzęta” jest obszerniejszy, porusza także tematy cyrku czy futer.
Jakie były reakcje?
Z ankiet wynikało, że film był raczej dobrze odebrany. 26-min. format był dla większości idealny. Co ciekawe, sporo osób zaznaczyło, że film jest za mało drastyczny. Może wynika to z tego, że przemoc i mocniejsze obrazy są obecne w mediach społecznościowych i ludzie są do nich przyzwyczajeni. Dla nas był to jednak sygnał, że osiągnęliśmy to, co chcieliśmy, czyli że film jest odpowiedni do szkół, że nie będzie odstraszał uczniów i nauczycieli.
To nawet optymistyczne. Skoro napisali, że jest za mało drastyczny, to znaczy, że wiedzą, że rzeczywistość jest dużo bardziej okrutna.
Tak. To pokazuje, że mają świadomość tego, jak to wygląda. My jednak nie chcieliśmy pokazywać niektórych rzeczy wprost. Nie chcieliśmy drastycznych nagrań. Chcieliśmy, by forma była przyjazna i łatwa w odbiorze. Film ma zainteresować. Czy ktoś później będzie szukał przepisów, czy to zignoruje albo poszuka drastyczniejszych filmów, to już jego wybór. Jak w tytule.
Kto wymyślił “W jak wybór“?
Ja z Adamem. Mieliśmy burzę mózgów. Tytuł jest zazwyczaj jedną z najtrudniejszych rzeczy do wymyślenia. (śmiech)
A jakie są dalsze plany i gdzie można obejrzeć film?
W styczniu odbyła się premiera on-line na fanpage’u Fundacji Viva! na Facebooku. Można go też obejrzeć na YouTube’ie. Dostajemy też zgłoszenia ze szkół, które chcą zorganizować pokazy. Mam nadzieję, że będzie ich jak najwięcej. To kwestia wypromowania filmu. Zgłaszają się też właściciele wegetariańskich lokali, którzy chcą puścić u siebie film. Pokazy organizują też grupy lokalne Vivy!
Rozmawiała: Martyna Kozłowska