Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Tatry wzywają

marzec 15 2017

Społeczność taterników jest ze sobą zżyta, wszystkich łączy miłość do gór, wspinania i podziwiania polskiej przyrody? z wysokości. Tatry to jednak góry dla każdego. Zachwycają z każdej strony. Warto je poznać i docenić. Mają tylko jeden minus ? uzależniają

Tekst: Sylwia Zarzycka

Fot. Maciek Ostrowski

Tatry, łańcuch rozciągający się na powierzchni Polski i Słowacji, to piękne i fascynujące góry. Oprócz gwarnych i uczęszczanych szlaków można tam znaleźć również miejsca spokojne, niemal dzikie i zaszyć się tak, aby nie spotkać ani jednego człowieka.
Sposobem na taką pozaszlakową eksplorację Tatr jest wspinanie. Umożliwia bowiem zdobywanie ścian, które zazwyczaj można podziwiać jedynie z daleka.

Ważne miejsca
Jednym ze wspanialszych miejsc do wspinania w Tatrach jest Dolina Morskiego Oka. Nocować można nie tylko w słynnym i gwarnym schronisku. Taternikom w okresie letnim, od początku lipca do początku września, udostępnia się Tabor Szałasiska, gdzie na wspinaczy czekają wygodne namioty z materacami rozstawione na drewnianych podestach.
Panuje tam niezwykły klimat. Najbardziej lubię wieczorne rozmowy w tak zwanych relaksach (dwóch domkach kuchennych) na temat wyboru drogi na kolejny dzień. Na wszystkich ścianach wiszą plakaty z wyrysowanymi schematami dróg, opisami ich trudności. Każdy może znaleźć coś odpowiedniego dla swojego stopnia zaawansowania wspinaczkowego, formy i prognozowanej pogody.
Taborem rządzi twardą ręką taborowy ? Julian Kubowicz zwany przez wszystkim po prostu Kubą. Kuba to legendarny wspinacz, taternik i himalaista z lat 80. XX w. To między innymi dzięki niemu na taborze oprócz wspinaczkowego toczy się także intensywne życie towarzyskie. Urządzane są między innymi takie imprezy jak wybór miss i mistera taboru, konkurs rzutu siekierą czy zawody, kto najdłużej wytrzyma, ściskając elektrycznego pastucha. Za zajęcie pierwszych miejsc zwycięzców czekają równie ciekawe i emocjonujące nagrody.

Fot. Justyna Gorzoch

Najczęściej wybieranymi celami wspinaczkowymi są Mnich (jego kształt faktycznie przypomina kaptur zakonnika), Kopa Spadowa czy Mięguszowiecki Szczyt Wielki. Znajduje się tam również najbardziej honorowa ściana Tatr Polskich ? Kazalnica, która była świadkiem wielu przełomowych, historycznych wspinaczek, ale też wypadków i tragedii.
Kolejnym ukochanym przeze mnie miejscem jest dolina Gąsienicowa wraz z małą, ale nadzwyczaj pojemną drewnianą chatką (Centralnym Ośrodkiem Szkolenia Polskiego Związku Alpinizmu), czyli Betlejemką. To tutaj szkolą się prawie wszyscy początkujący taternicy. Instruktorzy prowadzą także kursy turystyki wysokogórskiej.
To tutaj rozpoczynałam moją przygodę z taternictwem. Szczególnie silne jest wspomnienie kilku dróg na zachodniej ścianie Kościelca wraz z niesamowitym zjazdem z drogi o nazwie Sprężyna. Zjeżdża się z niej w kilkumetrowym oddaleniu od ściany, zupełnie ?w powietrzu?.

Fot. Sylwia Zarzycka

Doliną, którą również wspominam z powodu niezwykłego kilkudniowego wyjazdu, jest dzika Dolina Batyżowiecka w Tatrach Słowackich. Mieszkaliśmy tam w tzw. kolebie, czyli pod wielkim głazem, który na trzy noce stał się naszym domem. Miejsce było idealne. Nie było zatłoczonych schronisk wokół, a w pobliżu znajduje się mały staw, z którego czerpaliśmy krystalicznie czystą górską wodę. Byliśmy tylko my ? pięcioro wspinaczy, a oprócz nas kozice i kilkusetmetrowe ściany wokół. Jedynymi ludźmi spotkanymi przez cztery dni było kilkoro innych taterników. To wtedy udało nam się pokonać dwie niesamowite drogi na Batyżowieckim Szczycie i przejść Grań Gerlacha.

Fot. Justyna Gorzoch

Partnerzy na ścianie
Wspinanie w Tatrach to jednak przede wszystkim partnerstwo. Najważniejszą i najczęstszą moją partnerką jest Justyna Gorzoch, z którą przeszłam prawie wszystkie moje tatrzańskie drogi. Dzięki długoletniej znajomości wypracowałyśmy niemal bezsłowny system komunikacji. Dodatkowo naszą relację umacniają trudne, ale z drugiej strony niesamowite przeżycia. Zdarzyło nam się np. przetrwać razem nieplanowany nocleg przy 4 st. C po skończeniu 700-m. drogi na Kieżmarskim Szczycie w Tatrach Słowackich czy kilka letnich tatrzańskich burz, podczas których musiałyśmy 2-3 godz. zjeżdżać ze ściany w strugach deszczu.

Fot. Sylwia Zarzycka

Którą drogą
Wybór odpowiedniej drogi wspinaczkowej zaczyna się najczęściej jeszcze na nizinach. Trzeba wziąć pod uwagę przede wszystkim położenie drogi na konkretnym szczycie oraz długość i trudność podejścia. Istotna jest także długość całej drogi i wystawa ściany, na której chcemy się wspinać. Południowe i wschodnie ściany w przypadku zimniejszej pogody będą dobrym wyborem, ale w przypadku upałów i dużego nasłonecznienia latem lepiej wybierać wystawy północne lub zachodnie. Przeważające formacje skalne (kominy, rysy, przewieszenia, płyty, zacięcia) często decydują o rodzaju sprzętu wspinaczkowego, który musimy wziąć ze sobą.

Fot. Sylwia Zarzycka

Latem czy zimą
Jako że sezon na wspinanie letnie w Tatrach trwa stosunkowo krótko (średnio od końca czerwca do października), w pewnym momencie naszła mnie myśl ? a może by tak wydłużyć sobie nieco możliwość przebywania w tych górach i zacząć wspinać się również zimą?
Trzeba było zacząć działać. Po wyposażeniu się w dziabki (dwa czekany wspinaczkowe) i techniczne raki rozpoczęłam przygodę z zimowym wspinaniem? na podwarszawskich bunkrach w Janówku (od dziesięcioleci ważne miejsce treningowe warszawskich wspinaczy). Po obyciu się ze sprzętem i nabraniu wprawy ruszyłam na pierwsze zimowe wspinaczki w Tatrach.
Zimowe wspinanie jest zdecydowanie trudniejsze nie tylko technicznie, lecz również fizycznie. Tutaj musimy walczyć dodatkowo z zimnem, a kiedy się jest takim zmarzluchem jak ja, jest to wyjątkowo trudne. Trzeba także zabrać ze sobą więcej sprzętu, termos z ciepłą herbatą, co najmniej dwie pary rękawiczek na zmianę i jakieś inne ciepłe rzeczy do ubrania. Czekając na stanowiskach i asekurując partnera, stoi się praktycznie w miejscu, więc aby nie zmarznąć, trzeba opracować system rozgrzewania. Niektórzy robią przysiady, inni wymachują rękami (oczywiście nie można przy tym zapominać o asekuracji, w końcu po to się tam jest!).

We wspinaniu zimowym na pewno jest wiele wyjątkowych aspektów (kształtuje charakter i zwiększa odporność na ból jak nic innego), jednak typowo letnie, skalne wspinanie jest ciągle na pierwszym miejscu wśród moich ulubionych aktywności.

 

Fot. Justyna Gorzoch

Granie
Jedną z bardziej niesamowitych form wspinania w Tatrach są graniówki, czyli drogi wspinaczkowe położone na ostrych krawędziach utworzonych przez stykające się zbocza lub ostrza, często silnie poszarpane szczytowe partie ściany. Mocno zapadła mi w pamięć moja pierwsza graniówka ? na Mięguszowieckich Szczytach. Niestety nie udało się przejść jej w całości, ponieważ poruszaliśmy się za wolno. Trzeba było ewakuować się zaznaczoną kamiennymi kopczykami tzw. Drogą Po Głazach na słowacką stronę.
Piękna grań, którą jest moim dotychczasowym numerem dwa w rankingu, wiedzie na najwyższy szczyt Tatr, leżący po słowackiej stronie Gerlach (2654 m n.p.m.).
W graniach niesamowite jest to, że widać ogrom przestrzeni rozciągający się po obu stronach. W taternickiej gwarze mówi się, że jest dużo powietrza lub że jest duża ekspozycja. Kiedy spogląda się w dół, widać ścianę, następnie piargi i często, jeśli idzie się ściśle ostrzem grani, można podziwiać jednocześnie dwie doliny po dwóch stronach szczytu. Każda grań, nawet technicznie łatwa, niesie ze sobą dodatkowe emocje i zwykły strach związany z tak dużą przestrzenią i wysokością. Najczęściej granie pokonuje się bez asekuracji, a w jej trudniejszych miejscach stosuje się tzw. asekurację lotną, która w jakimś stopniu zabezpiecza przed odpadnięciem obu wspinaczy.

Fot. Sylwia Zarzycka

Byle bezpiecznie!
Myśląc o poznawaniu dzikich miejsc w Tatrach nie można jednak zapominać o tym, że jest to park narodowy i obowiązują nas ścisłe przepisy mówiące o poruszaniu się w nim. Na terenie Tatr Polskich taternictwo można uprawiać w ściśle wyznaczonych do tego celu rejonach. Po słowackiej stronie również należy zapoznać się z zasadami poruszania się, szczególnie zimą. Przepisy te ustalają polski Tatrzański Park Narodowy (TPN) oraz słowacki Tatransky Narodny Park (TANAP).
Przed rozpoczęciem wspinania trzeba wpisać się w książce wyjść taternickich w najbliższym schronisku. Wpisujemy tam drogę, na którą się wybieramy, oraz prognozowaną godzinę powrotu. To zwiększa również nasze bezpieczeństwo. Zdarzyła mi się już sytuacja, kiedy po niewielkim przekroczeniu zadeklarowanej godziny powrotu odebrałam telefon od dyżurnego ratownika Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR) z pytaniem, czy wszystko w porządku.
Tatry warte są poznania od każdej strony, i wspinaczkowo, i turystycznie. Sprawniejszy turysta może wybrać szlaki oferujące sporo emocji (Orla Perć), a i dla turysty niedzielnego albo chcącego pokazać góry swoim pociechom znajdzie się coś odpowiedniego (Tatry Zachodnie, szlaki w dolinach). Tatry są po prostu piękne z każdej perspektywy. Kiedy jestem na nizinach, w mieście, podglądam sobie czasami jedną z internetowych kamerek pogodowych, aby zobaczyć, jak też teraz wyglądają moje ukochane góry. Wtedy od razu jakoś lżej się robi, a świat dookoła zdaje się taki jakby bardziej kolorowy.

Artykuł z nr. 7/8/2016, do kupienia tutaj: link