Tekst: Katarzyna Konopa (Pink Mink Studio- Vegan Make-Up)
Liczy się skład, nie nazwa
Nie wszystko wegańskie, co naturalne. Nie wszystko, co naturalne, ekologiczne. Jak nie dać się zwariować i umiejętnie czytać składy kosmetyków? Jak wybierać te, które są dobre dla nas, dla zwierząt i środowiska?
Natural Sources, składniki/materiały pochodzenia naturalnego, składniki naturalne ? te określenia bardzo często znajdują się na opakowaniach kosmetyków. W wielu przypadkach są one umieszczane z przodu pod samą nazwą specyfiku, czasem wytłuszczoną czcionką. Składniki naturalne mogą być zarówno pochodzenia roślinnego i mineralnego, jak i zwierzęcego czy mikrobiologicznego (pamiętajcie, że wełna, skóra i futro opisywane są przez producentów jako naturalne!). Efektowna nazwa naturalnego składnika może zagwarantować producentowi sukces marketingowy (co nie wyklucza, że w gotowym produkcie znaleźć się mogą również składniki syntetyczne). Termin ten jest wielkim sprzymierzeńcem zjawiska zwanego green washing, o którym pisała na łamach ?Vege? Paulina Mączko (nr 06/2015).
Ze względu na brak zarówno w Europie, jak i na świecie dokładnych wytycznych prawnych dla producentów oraz brak instytucji sprawdzającej zgodność obietnic z opakowań z praktyką (jedynie niektóre ekologiczne kosmetyki dobrowolnie zgłaszane są przez producentów do jednej z kilku instytucji certyfikujących o zróżnicowanych wymogach i kryteriach) wśród wytwórców panuje kompletna samowola. W ostatnich miesiącach 2015 roku ukazało się kilka artykułów na temat kosmetyków wegańskich, jeden z nich w polskim wydaniu czołowego międzynarodowego magazynu związanego z modą.
Pojawienie się tej tematyki w szerokich mediach ogromnie cieszy, niestety każda z publikacji zawierała kluczowe błędy związane z mylnym rozumieniem pojęć i zamiennym stosowaniem terminów: kosmetyki wegańskie, kosmetyki naturalne, kosmetyki ekologiczne (z dwoma ostatnimi pojęciami ściśle związane są ?składniki pochodzenia naturalnego?), a dwa z przedstawionych w w.w. artykule 10 najlepszych produktów wegańskich zawierały składniki odzwierzęce! Kluczową kwestią jest fakt, że wszystkie (odpowiednio przetworzone) składniki pochodzenia zwierzęcego są klasyfikowane jako składniki naturalne i znajdują się w ogromnej liczbie produktów naturalnych i ekologicznych.
Najczęściej stosowane w kosmetykach składniki pochodzenia zwierzęcego to wosk pszczeli, miód, lanolina, barwnik ? koszenila (carmine), elastyna, tłuszcze, proteiny, oleje, mleko, jedwab, ostatnio popularny śluz ślimaka czy jad pszczeli i wiele innych.
Oczywiście istnieje spora ilość naturalnych i ekologicznych kosmetyków wegańskich i na rynku są firmy produkujące wyłącznie takie, ale od lat śledzę rynek i wiem, że daleko im jeszcze do bycia większością.
Wertując internet, aby odszukać adekwatne polskie definicje, natknęłam się jedynie na informacje, które mogą wprowadzać w błąd. Niektóre poważne publikacje opisują składniki naturalne jako wyłącznie roślinne (ewidentne źródło mylnego rozumienia pojęć i powód uznawania kosmetyków naturalnych za wegańskie i wegańskich za wyłącznie naturalne i zdrowe), a inne równają kosmetyki naturalne z ekologicznymi, podając nazwy w nawiasach lub zamiennie je stosując.
Amerykańska definicja produktu naturalnego w moim tłumaczeniu to: ?produkt pochodzenia roślinnego, zwierzęcego lub mikrobiologicznego, przetworzony głównie metodą przetwarzania mechanicznego, czasami z pomocą prostych reakcji chemicznych, takich jak: zakwaszanie, alkalizacja, wymiana jonów, hydroliza, krystalizacja, jak również fermentacja mikrobiologiczna. Powyższe reakcje chemiczne nie zmieniają w drastyczny sposób struktury chemicznej otrzymanego produktu naturalnego. Składniki naturalne nie są otrzymywane syntetycznie i nie zawierają składników syntetycznych, są wolne od substancji petrochemicznych i nie są otrzymywane przy ich użyciu, są otrzymywane jedynie z wykorzystaniem składników naturalnych jako rozpuszczalników, nie są poddawane naświetlaniu oraz nie są modyfikowane genetycznie i nie zawierają GMO, nie zawierają sztucznych składników (barwników czy substancji zapachowych i smakowych), nie zawierają syntetycznych konserwantów chemicznych? (źródło: www.naturalingredient.org). Niestety definicja ta jest bardzo mało precyzyjna, co widać na przykładzie dostępnych na rynku składników do produkcji kosmetyków ? oleje ?naturalne? z wyszukanych roślin są często tak silnie przetworzone, że nie zachowują żadnych dobroczynnych właściwości i z naturą mają niewiele wspólnego. Nawet destylacja aromatycznych roślin w celu otrzymania olejków eterycznych w niektórych przypadkach powoduje wytworzenie się związków chemicznych, które nie istniały w pierwotnej substancji i wytwarzane są podczas samego procesu destylacji. Interpretacja tych lakonicznych zaleceń i wskazówek przez producenta może być i zwykle jest dowolna.
Z powyższej definicji wynika jednak jasno, że produkt naturalny absolutnie nie zawsze jest i nie musi być wegański, produkty naturalne nie zawsze są i muszą być ekologiczne (nawet niektóre certyfikowane kosmetyki mają zaledwie 10 proc. ekologicznych składników), z całą pewnością jednak produkty ekologiczne muszą być naturalne.
A kosmetyki wegańskie? Nie mają nic wspólnego z powyższą definicją, ponieważ jedynym wyznacznikiem jest w tym przypadku obecność składników odzwierzęcych i weryfikacja braku testów na zwierzętach (co nie ma miejsca w przypadku kosmetyków naturalnych i ekologicznych, wiele firm produkujących ekokosmetyki nie zwraca uwagi na testowanie na zwierzętach, istnieje jednak dużo marek nietestujących).
Do użytku osobistego, jak i w swojej pracy wykorzystuję wysokiej jakości kosmetyki zarówno ?tradycyjne? jak i naturalne, zwykle te ekologiczne, które od czasu ich opracowania przeszły długą drogę i ich skuteczność i trwałość jest często równie dobra lub lepsza od produktów syntetycznych. Najważniejsze jest według mnie to, aby nie dać się zwariować! To prawda, że kwestie definicji, testowania kosmetyków, koncernów i firm kosmetycznych oraz składników to sprawy bardzo złożone, skomplikowane i mało transparentne, ale według mnie naszym obowiązkiem jest dążenie do bycia świadomymi konsumentami ? nie tylko ze względu na własne bezpieczeństwo, zdrowie czy wartości etyczne, ale przede wszystkim ze względu na nasze środowisko, naszą planetę. Jako świadomi konsumenci czytajmy składy produktów (wszystkich!). To może się wydawać dodatkowym obciążeniem, ale pomocy możemy szukać w licznych publikacjach i w internecie. Praktyka czyni mistrza!
Drugim zadaniem świadomego konsumenta jest wybieranie produktów, które w najmniejszym możliwym stopniu przyczyniają się do degradacji środowiska. Wybierajmy więc duże opakowania zamiast kilku małych, produkty wielozadaniowe, kosmetyki ze składnikami z odnawialnych źródeł i unikajmy składników szkodliwych (chociażby żeli czyszczących zawierających plastikowe mikro-kuleczki zalegające potem w oceanach i trujące zwierzęta) i oczywiście stawiajmy na produkty roślinne? Naszym obowiązkiem jest więc przede wszystkim własna edukacja i rozpowszechnianie wiedzy wśród innych osób poprzez dobry przykład.
Szukajmy produktów pielęgnacyjnych z możliwie krótką listą składników, na której znany nam ze swojej skuteczności składnik aktywny występuje na jednym z pierwszych miejsc na liście składników INCI widocznej na opakowaniu.
Wnioskując z błędów w kwestii kosmetyków wegańskich, jakie można usłyszeć i przeczytać w mediach, jeszcze długa droga przed nami. Tym bardziej, że zawodowe dziennikarki zajmujące się urodą mylą podstawowe pojęcia i nie rozumieją pojęć, którymi operują. Do nas należy, by to zmienić, więc uczmy się, czytajmy, szukajmy informacji w wiarygodnych źródłach i dokonujmy świadomych wyborów!
Artykuł z Vege nr. 3/2016, do kupienia tutaj