Z rąk myśliwych w Polsce może ginąć 700 tys. ptaków rocznie. Pytanie podstawowe brzmi ? po co w ogóle zabijać ptaki?
Autor: Zenon Kruczyński
W końcu września gęsi zaczynają masowo ciągnąć ze Skandynawii przez Polskę na swoje odwieczne zimowiska i po całym dniu lotu ,wieczorami, muszą zapaść na odpoczynek. Gdy zniżą lot, będą rozstrzeliwane ze śrutu. Po nocy, o brzasku, gdy będą zrywały się do lotu, do dalszej drogi, znowu będą w zasięgu skutecznego, śmiertelnego strzału (do 40 m) i znowu będą masakrowane. Bardzo często myśliwi strzelają ze zbyt dużej odległości, ponieważ gęś to duży ptak i przez to strzelcowi wydaje się, że jest bliżej niż w rzeczywistości.
Jedna paczka, jedna kaczka
Najczęstszym skutkiem zbyt dalekich strzałów jest zranienie ptaka. Pospolitym zjawiskiem jest, że jeden mniej wprawny myśliwy jest w stanie wystrzelać połowę zapasu amunicji, zanim strzał skutecznie trafi ptaka odpowiednią ilością śrucin i ptak śmiertelnie złamie się w locie tuż po strzale. Stąd popularne wśród myśliwych jest powiedzonko: ?jedna paczka – jedna kaczka?. W słowie ?paczka? chodzi o amunicję ? 25 sztuk śrutowych nabojów. Bywa też, że jedna śrucina trafi w kość skrzydła – wtedy żywy ptak ze strzaskanym skrzydłem spada na ziemię albo wodę. Jeżeli się go odnajdzie, co nie jest pewne, gdyż ptak zrobi wszystko, by się ukryć – trzeba go dobić. Gdy jest pies – dobije ptaka zębami. Gdy nie ma psa, ptaka dobija osobiście strzelec. Myśliwi w fachowej rozmowie na swoim forum dzielą się wiedzą (pisownia oryginalna) na ten temat:
Autor: Desperado. godzina: 16:10
predator Czaszka ptaków nie ma klasycznej potylicy tylko kłykieć potyliczny. Dzięki takiej budowie ptak może skręcać głowę o 180 stopni. Połączenie takie jest bardzo delikatne. Ptaki dobija się pociągając albo skręcając łebek w celu zerwania właśnie tego połączenia. Dawniej, w szczególności kuropatwy, gołębie i inne małe ptaki dobijało się uderzając łebkiem ptaka o obcas buta. Kwiczoły i paszkoty nie mogły być troczone bo ich połączenie szyi z łebkiem było tak delikatne że każda próba zawieszenia ptaka na trokach kończyła się oderwaniem od głowy reszty ciała i po prostu zgubieniem pozyskanego trofeum. (?)
Autor: kurzel godzina: 16:13
potylycię można jeszcze przekłuć piórem – wówóczas przerywa się rdzeń. zdrówko
Autor: Desperado. godzina: 16:30
Teoretycznie można, tylko o wiele szybciej i skuteczniej sprawę się załatwia poprzez skręcenie ptakowi łebka.
Autor: czarny predator godzina: 16:55
Desperado Gdy przeczytałem Twój post to zwątpiem… Co do drobniejszych ptaszków – zgadzam się z Tobą… Byłem jednak światkiem hm… nazwijmy to nieestetycznych rękoczynów Kolegi w stosunko do zbarczonej gęgawy zaaportowanej przez wajmara… który troszkę ją wymemłał zanim oddał swemy panu… nie będę opisywał szczegółów… wreszcie na moją WYRAŹNĄ prośbę gęś została skłuta w “potylicę – czyli tył głowy”… do czynności tej idealnie nadaje się rymarskie szydło – szybko, pewnie i bezgłośnie… (?)
Autor: Jenot godzina: 17:52
Ja nie wiem jak myśliwi uśmiercają zbarczone ptaki. Nie miałem ?przyjemności? widzieć. Zbyt krótko poluję. Mogę sobie jedynie wyobrazić ( sądząc z opisów ) że ta czynności wymaga WPRAWY i ZNAJOMOSCI FACHU…..!!! Pozdrawiam DB
Autor: Desperado. godzina: 20:24
Żeby była jasność. Nikogo nie potępiam, za to że idąc na ptactwo zabiera ze sobą szydło rymarskie. Potępiam tego kto postrzelonemu ptakowi zadaje dodatkowy stres i cierpienie starając się go nieudolnie dobić. I tyle. (?)
?Pudło? znaczy nie trafić?
Tak zwane ?pudło? w języku myśliwskim oznacza tylko tyle, że ptak po strzale nie spadł – poleciał dalej. Myśliwy najczęściej nie wie, czy jakaś pojedyncza śrucina trafiła ptaka. Czasami widzi, jak po strzale ptak zakołysał się w powietrzu i leci dalej ? ten jest ranny na pewno. Badania szwajcarskie, kiedyś przytoczone przez ?Łowca Polskiego? mówią, że 70 proc. ptaków ?spudłowanych? jest trafionych jedną/kilkoma śrucinami. Śrucina przeszywa tkanki i zatrzymuje się w mięśniach albo jelitach – dla ptaka to jest wyrok śmierci w męczarniach.
Według statystyk łowieckich w Polsce zabija się około 140 000 dzikich ptaków rocznie. Jest to jednak liczba poważnie zaniżona, bo nie uwzględnia śmiertelności wskutek postrzałów, płoszenia czy zatrucia śrutem ołowianym. Według badań naukowych udział ptaków postrzelonych wynosi 20-30 proc. całej populacji. Badania europejskie dowodzą, iż w wyniku strzałów oddanych przez myśliwych, rannych jest średnio 25 proc. wszystkich gęsi jednorocznych i 36 proc. starszych gęsi.
Gęsi żyją w rodzinnych stadach składających się z rodziców i dzieci, a także dalszych krewnych, nawet dalekich kuzynów i powinowatych. Ich stadny behawior i wzajemne powiązania rodzinne są dobrze opisane. Rodzinne stado przemieszczające się na zimowisko jest rozstrzeliwane niczym cywile na wojnie. Z jednej strony ludzie ubrani w grube buty z zaawansowaną technologicznie bronią w ręku ? z drugiej strony żywe, nieosłonięte, kruche ciała wystawione na uderzenie ołowianego śrutu. Szacując bardzo ostrożnie, na skutek polowań może ginąć w Polsce 700 000 ptaków rocznie. W ciągu ostatnich 80 lat przybyło 5 mld. ludzi i ta liczba rośnie! Zajmujemy coraz więcej miejsca na Ziemi, coraz bardziej rozsiadamy się na ławce istnienia. Czas się posunąć, zrobić miejsce dla innych istot. Trzeba przestać wyjadać wszystko, co nam w ręce wpadnie.
Myśliwskie public relations
Pytanie podstawowe brzmi – dlaczego w ogóle zabija się ptaki w Polsce?
I w ślad za nim, zapytujemy:
- Czy ptaki powodują straty w gospodarce rolnej kraju? Jeżeli tak, to jakie? Gdy rozpatrujemy ten aspekt, uczciwie będzie rozważyć również inne role ptaków w przyrodzie. Także zastanowić się nad tym, co ich obecność w przyrodzie, na niebie, znaczy dla nas dorosłych i dla naszych dzieci. Zostaw kaczki dzieciom.
- Czy istnieje konieczność regulowania pogłowia jarząbków, słonek, kaczek, kuropatw, bażantów, dzikich gęsi, łysek, gołębi grzywaczy? Ptaki na każdym etapie rozwoju spotykają się z wystarczającą liczbą naturalnych drapieżników.
- Czy ilość ptaków zagraża w jakiś sposób ludziom?
- Czy mięso pozyskane z zabitych ptaków ma ekonomiczne znaczenie dla gospodarki kraju?
Zadziwiające, jak bardzo głęboko w świadomość Polaków wryło się myśliwskie public relations powtarzane od ponad stu lat, wciąż i wciąż od nowa. Wspomniałem znajomej z pracy, nb. bardzo doświadczonej i dobrej psycholożce, o ptakach. Tak trochę pytająco powiedziała: “Ale przecież trzeba jakoś regulować ich liczbę”. Można przypuszczać, że wielu ludzi uwiedzionych myśliwską retoryką sądzi podobnie. Wryło się to w nasze umysły tak bardzo. Otrząśnijmy się z tego!
Myśliwi, uzasadniając zabijanie ptaków, mają jeden argument ? ?tradycja?. W historii ludzkości było wiele tradycji, z którymi musieliśmy się rozstać. Rozstaliśmy się z niewolnictwem, paleniem kobiet na stosach Europy przez trzysta lat, karą śmierci, rozstajemy się właśnie z patriarchalnym zniewoleniem kobiet i dzieci? Silnie kwestionowane jest kartezjańskie widzenie zwierząt jako nieczujących biologicznych maszyn. Między innymi również ten, do dzisiaj kształtujący zbiorową świadomość pogląd, umożliwia istnienie spotworniałej relacji ludzie ? zwierzęta. Zabijanie ptaków dla rozrywki mieści się w tej potworności. Ptaki to żywe rzutki.
Bach, bach, zabawa trwa
Amunicja, żywe ptaki jako rzutki i cała reszta potrzebna do uprawiania tego hobby kosztują. Bażanty hoduje się w ośrodkach hodowli zwierzyny (OHZ), przed polowaniem kontraktuje, umówioną liczbę pakuje się z zamkniętych wolier do klatek i tuż przed polowaniem wypuszcza w teren. Obstawia myśliwymi, puszcza nagonkę i psy i bach?, bach? – zabawa trwa.
Żeby zapolować na gęsi, też trzeba wydać pieniądze. Każdy może zajrzeć, choćby pobieżnie, do księgowości, którą myśliwi ujawniają w Internecie, swobodnie rozmawiając na swoich forach o polowaniu na gęsi i bażanty (pisownia oryginalna) .
Sam jestem z koła łowieckiego “Łyska” w Słońsku i odstrzał u nas kosztuje 50 zł za dzień. DB
od ubiegłego roku sprzedajemy polowania na gęsi dewizowcom, głównie włochom. Ubiegłoroczny rekord w 4 myśliwych 380 gęsi.
Otóż włosi mają do dyspozycji zrobione przez nasze koła takie czatownie z trzciny na ewentualnych żerowiskach.Rozkładają wokół nich bałwanki, tj. plastikowe imitacje gęsi.Są to różne pozycje tych gęsi.Jedne żerujące,inne stojące jeszcze inne obserwujące(tzw,strażnicy).Następnie chowają się do tych czatowni w których na dwóch mysliwych stoi załadowanych 5 automatów.Wtedy zaczynaja je wabić elektroniką.Maja tak silne wzmacniacze że potrafią przyciągnąć gęsi z 2-3km.Kiedy gęsi nadlatują i obniżają lot chcąc siadać na żerowisku zaczyna się kanonada z 5 automatów.Co ciekawe strzelonych gęsi nie zbierają tylko mają takie widełki i na tych widełkach kładą łepek strzelonej gęsi aby te które zostaną zwabione za chwilę miały jak najbaedziej wiarygodny obraz.Obraz siedzącej najedzonej gąski.
Pozdrawiam
DB
Ołowiany problem
Dodatkowym aspektem tego zabijania jest? ołów. W konsekwencji polowań na ptaki następuje wprowadzenie do środowiska olbrzymich ilości ołowiu, które kumulują się przez lata, stanowiąc poważne toksyczne zagrożenie. Według ostrożnych, przybliżonych szacunków, co roku wprowadzonych zostaje do środowiska około 300 000 kilogramów ołowiu ? jednego z najbardziej toksycznych pierwiastków ciężkich. Wystrzelony w postaci śrutu ołowianego i kul, trafia do wód i gleby.
Raporty Komisji Europejskiej nie pozostawiają wątpliwości: w miejscach polowań występuje olbrzymie stężenie ołowiu. Stwierdzano występowanie do 2 mln śrucin ołowianych na 1 ha oraz do 400 śrucin ołowianych na 1 mkw. Skażenie ołowiem może doprowadzić do śmierci, problemów neurologicznych i immunologicznych.
Niech Żyją!
W jaki sposób możemy cokolwiek zmienić, zatrzymać to zabijanie i zatruwanie gleby i wody? Możemy się na to nie godzić! Okazywana na różne sposoby postawa wewnętrznej niezgody jest decydująca ? zmiana musi nastąpić, to kwestia czasu. Co musimy wyraźniej zobaczyć i uświadomić sobie i innym? Że współistniejemy na Ziemi z innymi czującymi istotami, które również, tak jak i cała ludzkość, mają wrodzone prawo żyć, jeść i mieć potomstwo na tej Ziemi – tu się urodziły. Tym zajmuje się kampania Niech Żyją! www.niechzyja.pl
Nie naprawiajmy świata myśliwych. Niech to nie będzie naszym celem. Myśliwi żyjący pośród nas, mężczyźni i także kobiety, zdecydowali się na to, aby w ich codziennym życiu obecne było zabijanie. To niełatwe, żyć z krwią na rękach, nierzadko aż do łokci i w życiu zostawiać za sobą smugę krwi, śmierci i cierpienia . Oni muszą dać sobie z tym radę sami. Najczęściej racjonalizują, racjonalizują? Zajmowanie się myśliwymi przypomina sytuację, jakbyśmy utknęli przy oblężeniu małej twierdzy, podczas gdy szeroka, szeroka Ziemia czeka.
Jeżeli w Polsce jest 38 mln ludzi, a myśliwych około 100 tys., to kampanię kierujemy do 37 900tys. ludzi. Mamy moc, by wycofać ustawową prawną delegację daną tej wąskiej grupie ludzi, która pozwala zabijać ptaki niejako w imieniu całego społeczeństwa ? w Twoim i moim imieniu również. Bezpośrednie zaangażowanie jest kluczowe ? nawet w pozornie ?małe? działania. Każdy krok i kroczek jest na wagę złota. Tak, jak to ujął Chad Halstead z Sea Shepherd: ?Uważam, że akcja bezpośrednia zawsze była najskuteczniejszym sposobem walki z niesprawiedliwością wobec środowiska i zwierząt. (…) Jesteśmy jedyną obroną”.
Ptakom nie jest wszystko jedno.
Jako istoty ludzkie obok sfery racjonalnej, jesteśmy wrażliwi i uczuciowi, emocjonalni i empatyczni. Nie trzeba bać się być emocjonalnym, wyraźmy siebie w pełni i obok racjonalnej postawy pozwólmy sobie na to, aby w tej sprawie również kierować się uczuciami. Wszak wszystko to, co robimy w kampanii Niech Żyją!, to wyraz naszej emocjonalnej niezgody.
Ja się nie zgadzam na zabijanie ptaków! Proszę, nie wahaj się zaangażować. Stwarzaj pola działania i wpływu. Każde z nich jest na wagę życia. Tym ptakom nie jest wszystko jedno, jak bardzo się zaangażujesz i kiedy nastąpi zmiana.
Zenon Kruczyński – nauczyciel mindfulness w Instytucie Psychoimmunologii w Gdyni. Autor książki “Farba znaczy krew”
Artykuł pochodzi z “Vege” nr 10/2012