Zespół jelita drażliwego jest bardzo przykrą przypadłością, niestety coraz częściej diagnozowaną. Czy jest jakiś sposób, aby złagodzić objawy tej dolegliwości? Na pytanie czytelniczki odpowiada nasz dietetyk, Jakub Sobiecki.
Od kilku lat cierpię na zespół jelita drażliwego. Próbowałam już wszystkiego. Czy jest coś, co naprawdę działa?
Aneta z Łodzi
Zespół jelita drażliwego, czyli IBS (ang. irritable bowel syndrome) jest to przewlekła choroba, w której przebiegu dochodzi do bolesnych skurczów jelit, zaparć lub biegunek, wzdęć lub dyskomfortu przewodu pokarmowego. Objawy takie trwają co najmniej trzy miesiące, a ich przyczyna jest nieznana.
W pierwszej kolejności należy przyjrzeć się swojej diecie. Samo zwiększenie spożycia błonnika, obniżenie spożycia tłuszczu, kofeiny i alkoholu oraz zadbanie o odpowiednią ilość płynów może przynieść rezultaty. Przy pracy z osobami chorymi na IBS rutynowo są również analizowane alergie i nietolerancje pokarmowe, szczególnie nietolerancja laktozy. Następnie wprowadza się modyfikacje diety pod ich kątem.
Jeśli te działania nie przyniosą oczekiwanych efektów, jest jeszcze kilka dietetycznych trików do wykorzystania. W przypadku zespołu jelita drażliwego typu zaparciowego standardowo na próbę włącza się do diety zmielone siemię lniane w ilości od łyżeczki do czterech łyżek dziennie. Badania wykazują, że przy tym typie IBS także dwa owoce kiwi dziennie mogą znacząco zmniejszyć dolegliwości i poprawić funkcjonowanie jelita.
Kolejna kwestia, którą warto wziąć pod uwagę, to zawartość w diecie tzw. węglowodanów fermentowalnych. Znajdziemy je min. w pełnych ziarnach pszenicy, roślinach strączkowych i mleku, sokach, części owoców i warzyw oraz w substancjach słodzących. Warto sprawdzić, czy nie spożywa się tych produktów w nadmiarze. Tutaj pomocna będzie współpraca z dietetykiem.
Wśród osób chorujących na IBS obserwuje się niekorzystne zmiany w składzie mikroflory jelitowej. To właśnie one mogą obniżać zdolność tolerowania węglowodanów fermentowalnych, jako że ich rozkładem zajmują się właśnie bakterie. Badania kliniczne wykazują, że przyjmowanie bakterii probiotycznych w postaci suplementów zmniejsza dolegliwości u większości pacjentów. Zasiedlają one jelito, poprawiając proporcje między poszczególnymi gatunkami wchodzącymi w skład mikroflory. Efekty działania probiotyku pojawiają się jednak dopiero po około czterech tygodniach. Nie ma wystarczających dowodów naukowych, aby polecać ten czy inny konkretny produkt. Badania wykazują skuteczność zarówno suplementów z pojedynczymi szczepami bakterii probiotycznych, jak i zawierających kilka z nich. W przypadku braku powodzenia po czterech tygodniach, warto wypróbować suplement zawierający inny szczep (lub szczepy).
Istnieją jeszcze dwie warte rozważenia opcje poparte badaniami: niestety niedostępne w Polsce pastylki z olejkiem miętowym i? hipnoterapia, czyli terapia z zastosowaniem hipnozy. Wszyscy wiemy, że stres i kiepska kondycja psychiczna mogą nasilać dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Podejrzewa się, że objawy IBS mogą przynajmniej częściowo być odbiciem dolegliwości natury psychologicznej. Specjalnie pod kątem osób cierpiących na tę chorobę została opracowana hipnoterapia skoncentrowana na jelitach (ang. gut-directed hypnotherapy). U większości chorych skutkuje złagodzeniem objawów.
Olejek miętowy natomiast pozytywnie wpływa na pracę jelit. Dlaczego piszę o pastylkach, a nie o samym olejku albo dużych ilościach naparu z mięty? Dla osiągnięcia zamierzonego efektu musi on dotrzeć nienaruszony do jelit, czyli niepoddany procesom trawiennym. To zadanie wypełnia kapsułka, która rozkłada się dopiero w dalszych częściach jelita – niestety zawierająca żelatynę. Badania, które dowiodły skuteczności pastylek z olejkiem miętowym, były prowadzone właśnie z ich zastosowaniem. Istnieją pewne dowody naukowe sugerujące pozytywny wpływ olejku miętowego podawanego w kapsułkach bez żelatyny na pracę jelit. W przypadku oporów natury etycznej można je wypróbować, jednakże lepiej nie obiecywać sobie po nich zbyt wiele.
Co robić, jeśli wszystko powyższe zawiedzie? Ostatnią deską ratunku są ściśle kontrolowane diety eliminacyjne. W oparciu o wiedzę o produktach, które w subiektywnym odczuciu pacjenta wywołują u niego objawy, w określonych odstępach czasu na zmianę eliminuje się je i wprowadza z powrotem do diety, której bazę stanowi dosłownie kilka ?bezpiecznych? produktów. Takie dietetyczne śledztwo zajmuje 3-4 miesiące. Aby nie był to czas zmarnowany lub mało efektywnie wykorzystany, warto prowadzić je we współpracy z dietetykiem.
Autor: Jakub Sobiecki – dietetyk Instytutu Happymore, współautor badania ?Ocena czynników ryzyka chorób krążeniowych u dzieci w wieku 2-10 lat odżywiających się dietą wegańską, wegetariańską i tradycyjną?, weganin.