Warto wyposażyć swojego zwierzaka w chip, zwłaszcza jeśli mamy w planie wspólną podróż. Samo wszczepienie pod skórę mikroprocesora nie oznacza jednak, że w przypadku zagubienia nasz pupil bez przeszkód trafi do domu
Chip to miniaturowy nadajnik z zakodowaną w nim informacją. Jej rozpoznanie jest możliwe dzięki wykorzystaniu fal radiowych zawierających zakodowany numer. Informacja jest wysyłana do skanera, który ją dekoduje i wyświetla w postaci numeru identyfikacyjnego. Chip ma około 1 cm długości i około 0,2 cm szerokości. Posiada swój unikalny piętnastocyfrowy numer. Trzy pierwsze cyfry określają producenta.
Chip ma być niewyczuwany pod palcami, choć u zwierząt o bardzo cienkiej skórze czasami się to udaje. Powszechne jest chipowanie psów, kotów, koni i fretek. U innych zwierząt, choć rzadko spotykane, też może się zdarzyć. Pytanie tylko, czy jeśli ktoś znajdzie np. królika, to wpadnie na pomysł, by sprawdzić, czy ten został zachipowany?
W Polsce mikroprocesor umieszczony jest przeważnie pod skórą z lewej strony szyi. Tymczasem na przykład w Wielkiej Brytanii chip znajdziemy głównie na plecach, między łopatkami.
Wynika to z faktu, że chip może się przesunąć. Widziałam kota, któremu chip przesunął się zupełnie na tylną część głowy, a innemu zupełnie na przód szyi ? wyjaśnia Katarzyna Sobieraj, lekarz weterynarii z Gabinetu Weterynaryjnego Doc Vet w Pruszkowie. ? Skutek może być taki, że osoba dysponująca czytnikiem po prostu nie znajdzie mikroprocesora, choć zwierzę będzie go miało, tylko w innym miejscu. Umieszczenie chipa między łopatkami ma temu zapobiec.
Obecnie część mikrochipów jest dodatkowo wyposażona w substancję antymigracyjną, dzięki której nadajnik pozostaje w miejscu iniekcji, a i w Polsce niektórzy weterynarze umieszczają go między łopatkami.
- Kiedy i jak się chipuje
Już bardzo młode zwierzęta można zachipować. W przypadku psów zabieg często wykonuje się już podczas pierwszego szczepienia, tj. w wieku 6-8 tygodni. W przypadku kotów praktyka pokazuje, że dzieje się to przeważnie około 12 tygodnia życia.
Sam zabieg jest bardzo prosty i wykonuje go się tylko raz, ze względu na nieawaryjność mikroprocesorów. Iniekcja odbywa się za pomocą jedno – lub wielorazowego zestawu, na który składa się igła z mikroczipem i strzykawka iniekcyjna. Poprzez igłę, która posiada bardzo ostry, ścięty koniec (jak zwykła, do pobierania krwi) pod skórę jest wprowadzany mikroprocesor. Po zabiegu pozostaje mała ranka, która goi się bardzo szybko, bez interwencji weterynarza. Nie ma badań jednoznacznie określających szkodliwość chipów dla zdrowia zwierząt.
Koszt znakowania to około 50 zł. W Polsce regularnie organizowane są też akcje bezpłatnego chipowania. Informacji warto szukać w lokalnej prasie, gabinetach weterynaryjnych, urzędach miasta/gminy, w organizacjach pozarządowych i w internecie.
- Jest chip i co dalej
Po zabiegu weterynarz wręcza właścicielowi przeważnie sześć naklejek z kodem kreskowym, a także indywidualnym numerem przypisanym już do danego zwierzaka. Czasami dołącza również silikonową opaskę do założenia na szelki lub obrożę bądź breloczek, na których jest napisane np.: ?Jestem oznakowany mikroczipem?, adres internetowej bazy danych, do której zwierzę jest zgłoszone, i numer telefonu gorącej linii.
Bardzo często ludziom po prostu nie przychodzi do głowy, by sprawdzić, czy zwierzę ma chip, lub nie wiedzą, gdzie to zrobić ? wyjaśnia Katarzyna Sobieraj.
Otrzymane naklejki umieszcza się w książeczce zdrowia zwierzęcia, w paszporcie, na drukowanych wnioskach o rejestrację w bazach danych itp.
O jakich rejestracjach mowa?! No właśnie? Sam numer zapisany w chipie jest nieprzydatną do niczego informacją. Wbrew krążącemu przekonaniu, w chipie nie ma zakodowanych wiadomości o tym, kto jest właścicielem zwierzęcia ani jak się z nim skontaktować. Nie ma zatem możliwości edytowania informacji zapisanych w mikroprocesorze. Jest w nim tylko i wyłącznie indywidualny numer. To, czy po jego odczytaniu weterynarz, inspektor, przedstawiciel straży miejskiej czy innego organu będzie mógł ustalić, kto jest właścicielem zwierzęcia, zależy już tylko od nas.
- Bazy danych
Zwierzęta należy rejestrować w specjalnych, elektronicznych bazach danych. Czasami weterynarz robi to sam zaraz po zabiegu, warto jednak zwrócić uwagę na to, w jakiej bazie zarejestrowano zwierzę. Nie chodzi tu tylko o możliwość edycji danych w przypadku ich zmiany, ale również o sprawdzenie dostępności i zasięgu bazy. Nie wystarczy bowiem zgłosić zwierzęcia do lokalnego rejestru, gdyż jeśli zwierzę zaginie np. podczas wyjazdu, to nawet odnalezienie go i odczytanie chipa nie gwarantuje, że zostanie sprawdzona mała, lokalna bazę. Prawdopodobnie znalazca zacznie od największych i najbardziej znanych.
Miejscem, w którym nie powinno zabraknąć naszego zwierzęcia, jest www.safe-animal.eu. Międzynarodowa baza danych Safe Animal działa na terenie całej Unii Europejskiej. Jest też członkiem European Pet Network, do której przesyła dane zachipowanych zwierząt. Warto spytać weterynarza, czy nie ma dostępu do tej bazy, aby wpisał Waszego pupila ? w ten sposób można uniknąć ponoszenia kosztów.
W Polsce popularna jest również baza www.identyfikacja.pl, czyli Ogólnopolska Baza Danych Polskiego Towarzystwa Rejestracji i Identyfikacji Zwierząt. Czworonogi z tej bazy są dodatkowo zgłaszane do Europejskiego Systemu Baz Danych EUROPETNET.
Dwie powyższe bazy są w Polsce najpopularniejsze i mają największy zasięg. Funkcjonują również bazy organizacji pozarządowych, np. Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce i firm produkujących mikroprocesory. Warto też spytać weterynarza o lokalne bazy, którymi administruje np. straż miejska lub urząd miasta czy gminy.
- Jeśli nie chip, to co?
Nigdy nie zaszkodzi przymocować psu do szelek lub obroży breloczka czy medalika, na którym umieścimy wiadomość, jak się z nami skontaktować. Niektóre psy noszą również plastikowe lub metalowe tulejki, w których zamknięte są karteczki z naszymi danymi kontaktowymi. Czasami też lekarze weterynarii po zaszczepieniu zwierzęcia wręczają właścicielowi specjalne blaszki, na których znajduje się numer szczepienia, a także dane kontaktowe do gabinetu weterynaryjnego. Jeśli ktoś znajdzie tak oznakowane zwierzę, może zadzwonić do weterynarza, który będzie wiedział, jak nawiązać kontakt z właścicielem.
Stosunkowo nowym pomysłem są też nadruki na obrożach i szelkach, które wykonuje się na zamówienie. Można tam umieścić dowolną informację. Niezależnie od tego, na jaką formę oznakowania się zdecydujemy, zawsze warto to robić. Najważniejsze, żeby niezależnie od okoliczności nasze zwierzę miało przy sobie informację o tym, jak można się z nami skontaktować. W ten sposób zwiększymy szansę na to, że nasz pupil uniknie nieszczęścia.
Autor: Katarzyna Kucharska