Kierowcy ich nie lubią, bo im zazdroszczą! Nie stoją w korkach, zawsze zdążą na czas? I czy ktoś widział rowerzystę z wściekłością na twarzy?
W latach 30-tych XIX w. stworzono pierwszy rower z mechanizmem napędowym. W Polsce jeszcze w czasach komuny nawet zwykłym składakiem nie każdy mógł się pochwalić. Teraz, gdy dwukołowca możemy kupić za grosze, nie zastanawiamy się nad jego istnieniem. Możemy zachwycać się szybkim samochodem, pięknym motocyklem, ale?rower, to rower. Wyciągany z piwnicy w ciepłe dni i odkładany na następny sezon, kiedy poczujemy na plecach pierwszy jesienny wiatr. Gdy jednak rozejrzymy się po specjalistycznych stronach internetowych, tematycznych magazynach, zobaczymy, że do roweru można mieć przeróżny stosunek.
Wieloletnie obserwacje miejskich użytkowników rowerowych zaowocowały podzieleniem ich na charakterystyczne grupy:
Rowerzyści meteopaci
Bardzo wyczuleni na pogodę. Wychodzą tylko wtedy, gdy temperatura powietrza waha się między 20 a 25 st. C, jest raczej bezwietrznie, a zachmurzenie małe. Dystans, jaki zazwyczaj pokonują podczas wycieczki, jest niewielki, za to satysfakcja, której doznają po przejechaniu trasy – niesamowita. Cieszy ich każdy, nawet nikły, sukces, a jest nim już dojechanie do domu o własnych siłach.
Takie osoby dzielą się na dwie podgrupy
– rowerzystów meteopatów poruszających się po chodnikach i ścieżkach rowerowych. Styl jazdy raczej niepewny, niezbyt szybki, rekreacyjny;
– rowerzystów meteopatów uliczno-chodnikowych. Jeżdżą, jak nazwa wskazuje, głównie po jezdniach i chodnikach (ścieżki rowerowe są dla mięczaków). Styl jazdy nieregularny, trasa podzielona na interwały różnej długości. Prawo drogowe ich nie dotyczy, oni zawsze mają pierwszeństwo;
Rowerzyści kurierzy
Zawodowcy. Niestraszne im ulice, znają dobrze skróty i sposoby na to, jak sprawnie ominąć czerwone światła i stojące w korkach samochody. Kiedy trzeba, jeżdżą ścieżkami rowerowymi, jednak wychodzą z założenia, że są one dla nich za wolne. Znają dobrze przepisy drogowe i starają się je wykorzystywać tak, by bez szwanku dojechać do celu w zminimalizowanym czasie. Zazwyczaj nie rozstają się ze swoim rowerem przez cały rok.
Rowerzyści PRL
Zapytani o to, dlaczego jeżdżą wszędzie rowerem i skąd czerpią na to energię, odpowiadają: Przecież Rowerem Lepiej. To najbardziej wdzięczna grupa cyklistów. Nie obnoszą się z ideą rowerową. Na swoim sprzęcie docierają do pracy, sklepu, na spotkanie, przez cały rok, bez względu na pogodę. Nie poruszają się wybitnie szybko, wręcz czasem sprawiają wrażenie, jakby nigdy się nie spieszyli. Otacza ich aura spokoju i bezproblemowości. Bardzo dobrze znają przepisy ruchu drogowego i bezwzględnie stosują się do nich na drodze. Jednak kiedy się da, wskakują na ścieżkę rowerową. Na wycieczki poza miasto wybierają się rzadko. W tygodniu zaliczają tyle kilometrów, że w weekend raczej odpoczywają od roweru.
Podgrupa sezonowa PRL to typ bardzo podobny do rowerzystów PRL-owców klasycznych, tyle, że rower wyciągają wczesną wiosną i chowają późną jesienią.
Rowerzyści na lansie
To trochę inna odmiana rowerzystów meteopatów. Również oni są bardzo wrażliwi na pogodę. Wiedzą, jaki rower jest obecnie w modzie, jak należy go przystroić i jak samemu ubrać się oraz uczesać, by wyglądać odpowiednio. Poznać ich można również po wyrazie twarzy: lekko wyniosły, kpiący z szarej masy poruszającej się komunikacją miejską, bądź – o zgrozo! – rowerem z przerzutkami. Na dwukołowca wsiadają zazwyczaj tylko wtedy, gdy mają dojechać do modnej klubokawiarni.
Rowerzyści działacze
Poznać ich można po bardzo bogatym asortymencie sprzętów poprawiających widoczność. Odblaski, zielone(lub żółte) kamizelki, liczne lampki – ich się nie da nie zauważyć. Oni wiedzą, jak jeździć i po co. Na bieżąco śledzą wszelkie zmiany w ustawach dotyczących ruchu drogowego i postanowienia polityków, które z założenia mają wspierać rowerzystów. Manifestacje, masy krytyczne, akcje protestacyjne są przez nich obstawione. Zapewne w dużej mierze dzięki nim powstają ścieżki i pasy rowerowe. Chwała im za to!
Można się wykłócać, kto jest ?prawdziwym? rowerzystą. Prawda jest taka, że rowerzystą jest każdy, gdy?jedzie na rowerze. A że robi to bardziej lub mniej sprawnie, to już zupełnie inna kwestia. Ważne, by zdać sobie sprawę, że rower to nie tylko przedmiot umożliwiający miłe spędzenie wolnego czasu czy zadbanie o formę. To również środek komunikacji, taki jak samochód, tylko napędzany siłą mięśni. To cudowny sposób na szybkie przemieszczanie się po mieście czy między małymi miejscowościami. Pokonywane kilometry budują kondycję, wzrasta poczucie naszej wartości. Do pracy czy szkoły dojeżdżamy dotlenieni i uśmiechnięci. Korki nie są nam straszne, zazwyczaj rowerzysta dociera do wyznaczonego celu szybciej od autobusu komunikacji miejskiej.
Co więc nas zazwyczaj odstrasza, by na co dzień poruszać się na rowerze? Podstawowe pytania, które rodzą się w głowie niedoszłego rowerzysty, to:
1. Jak pokonam dystans między domem a pracą/szkołą? Czy wystarczy mi sił?
2. Jak spocony wejdę do pracy/szkoły?
3. Co będzie, jeśli spadnie deszcz?
4. Wzdłuż mojej trasy nie ma ścieżki rowerowej, a boję się jeździć ulicą. A jak coś mi się stanie?
5. Co to za przyjemność jazdy, gdy jest zimno. Czy nie zmarznę?
Cóż?problem tkwi zazwyczaj w naszej głowie. To my stawiamy sobie blokady. Boimy się, jesteśmy niepewni?i bardzo dobrze!
Jazda po ulicy, czy nawet ścieżce rowerowej to poważna sprawa! Trzeba zapoznać się przynajmniej z podstawowymi zasadami ruchu drogowego. Oficjalnie nie wolno jeździć na rowerze po chodniku, chyba, że ulica obok to trasa szybkiego ruchu, są wybitnie złe warunki pogodowe, bądź wieziesz w przyczepce lub foteliku dziecko. Kiedy więc wjeżdżasz na ulicę lub ścieżkę, przed każdym skrzyżowaniem trzeba kierować się zasadą ograniczonego zaufania. Podczas zderzenia, to Ty będziesz bardziej poszkodowany. Nie martw się jednak, z czasem wyrobisz sobie nawyki jazdy minimalizującej możliwość kolizji.
Z każdym dniem także będzie wzrastać Twoja forma. Początkowo pewnie nie ominą Cię zakwasy, pewnego rodzaju niemoc w nogach, lecz to uczucie szybko mija. Nie musisz od razu pędzić, wystarczy, że jedziesz z prędkością umożliwiającą swobodną rozmowę. To będzie oznaczało, że Twoje tętno jest na stosunkowo niskim poziomie, dzięki czemu nie złapiesz zadyszki.
Osoby, które obawiają się przykrego zapachu potu przez cały dzień, uspokoję. Znam wielu rowerzystów obu płci i bez problemu da się z nimi rozmawiać bez zachowywania bezpiecznego dystansu. Nie potrzeba prysznica w pracy, wystarczy opłukać się pod umywalką, a w plecaku mieć zapasowy T-shirt.
Gdy Twój szef wymaga od Ciebie eleganckiego stroju, dobrze jest przywozić sobie garnitur lub garsonkę do firmy i zostawiać na noc, a na zmianę zabierać ze sobą tylko świeżą koszulę.
Kiedy się rozpada
A w przypadku deszczu? Niestety, tutaj trzeba się bardziej przygotować organizacyjnie. Trzeba mieć cały komplet ubrań na zmianę bądź bardzo dobre ochraniacze na buty i spodnie, a także nieprzemakalny płaszcz lub kurtkę. Gdy jesteśmy naprawdę dobrze zabezpieczeni przed złą pogodą, wyprawa do pracy bądź szkoły staje się swoistą przygodą.
A mróz? Z własnego doświadczenia wiem, że do -20 st. C da się jeździć, jednak potrzebne jest coś, co ochroni nam twarz. Gdy mróz ściska jeszcze bardziej, bywa ciężko, jednak ile jest dni w roku, gdy temperatura spada do tak niskich wartości? Zazwyczaj można je zliczyć na palcach u obu rąk Podróż na dwóch kółkach, kiedy jest błękitne niebo, wokół biały puch to wielka przyjemność, trzeba tylko dobrze się zabezpieczyć przed zimnem, szczególnie głowę, dłonie, stopy i stawy. Dodatkowa warstwa pod spodnie, koszulka termoaktywna, to rewelacyjne rozwiązanie na zimne dni.
I na koniec sprawa samego roweru?w latach 90. rozpoczęła się wielka moda na rowery górskie. I trwała kilkanaście lat. Obecnie widać, że znikają one powoli z miejskich ulic, a w zamian za to pojawiają się kolarzówki, rowery miejskie, holendry, a nawet stare, dobre składaki! Czy to dobrze? Osobiście uważam, że tak, choć to moje subiektywne zdanie. Rower mtb (mountain bike) ma szerokie opony i kierownicę, co utrudnia szybką jazdę, a tym bardziej przeciskanie się między samochodami. Cudownie za to pokonuje wszelkie dziury na drodze i krawężniki. Jest również cennym obiektem do kradzieży?
Wszelkie rowery miejskie są zazwyczaj bardzo wygodne, a na cienkich oponkach można poruszać się szybko. Jednak brak amortyzatorów daje się we znaki każdemu, kto wyrusza w trasę po chodnikach, a nawet ścieżkach rowerowych, które w dalszym ciągu są kiepsko przygotowane. Rowery szosowo-miejskie mają także mniej skomplikowaną budowę, dzięki czemu minimalizuje się ryzyko, że coś nam się nagle zepsuje.
Z przerzutką czy bez? Holenderka, czy kolarzówka? To Twój wybór. Staraj się jednak nie kierować modą, a bezpieczeństwem i komfortem. Wszystko zależy od ukształtowania terenu, po którym będziesz poruszać się najczęściej, treningu i umiejętności jazdy.
Jakim jesteś bądź zamierzasz być typem rowerzysty? Pokuszę się o stwierdzenie, że mieć kilka rowerów to nie przesada, nie będziesz wtedy na pewno zaszufladkowany. Gdziekolwiek zapragniesz pojechać, czy to rekreacyjnie po mieście, pędem do pracy, czy poszaleć po lesie, będziesz miał ku temu możliwości. Grunt to spojrzeć na rower jako coś niezwykle użytecznego, może nawet osobistego, a nie stertę złomu zalegającego w pokoju, lub (co gorsza) na balkonie. Bo jazda na rowerze, to nie tylko przemieszczanie się z punktu A do punktu B. To wiatr we włosach, krople deszczu na rzęsach i słońce muskające skórę, ale tego nie zrozumie ten, kto nie sprawdzi.