Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Miłość w świecie przyrody

styczeń 24 2017

Miłość zaczyna się od chemii

Gdzie leży granica między miłością, zakochaniem a instynktem, przekazywaniem chemicznych sygnałów? Czy bardzo różnimy się od pantofelka, pająka, roztocza, jabłoni, bobra, szympansa?

Tekst: Marta Jermaczek Sitak

shutterstock_432315700Dlaczego właściwie Dzień Zakochanych obchodzi się w lutym? Dlaczego nie w kwietniu czy w maju, kiedy wszystko kwitnie i pachnie, latem, kiedy noce są takie ciepłe? Pewnie różnie można wyjaśniać genezę tej daty. Moim zdaniem jednak trudno o lepszy termin na święto miłości niż połowa lutego. Właśnie w tym czasie, kiedy słońce zaczyna wreszcie trochę grzać, a dni stają się wyraźnie dłuższe, w przyrodzie budzi się miłość.
Ale zaraz, miłość w przyrodzie? Kiedy w internecie krążył plakat przeciwko polowaniom w czasie rykowiska, użyte w kontekście ryczącego jelenia słowo ?miłość? było szeroko krytykowane również w środowisku przyrodniczym. Bo przecież to nie miłość ? to instynkt, hormony, chemia. Bo miłość jest czymś zupełnie innym. Ale czym właściwie?
Oczywiście od starożytności mądre głowy nie wymyśliły jeszcze wyczerpującej odpowiedzi. Mówi się dużo o duchowej więzi, bezinteresownej i wzniosłej ? i wszystko to pewnie prawda, ale tak naprawdę trudno mówić o miłości, pomijając właśnie aspekt… hormonalny, chemiczny, instynktowny. Aspekt wspólny dla wszystkich organizmów żywych. Naprawdę dla wszystkich. Każda miłość zaczyna się od chemii.
Przyjrzyjmy się parze… bakterii, które właśnie się spotkały ? miejsce randki nie jest bardzo istotne, bo bakterie są wszędzie, może to być śluzówka naszego nosa, gleba albo wnętrze gorącego źródła. Spotykają się i dotykają. Wzdłuż rzęsek, wzdłuż błon płyną elektryczne sygnały, jony wędrują z jednej strony na drugą, przeskakują ładunki. Przepływają informacje. Nie wiadomo do końca, na jakiej podstawie bakterie podejmują decyzję, żeby to zrobić.

Ale oto z komórek wysuwają się cienkie wypustki, dotykają błony, trafiają na odpowiednie receptory, błona odpowiada, otwiera się. Bakterie wymieniają fragmenty materiału genetycznego ? to może być na przykład właśnie nabyta oporność na antybiotyki albo jakaś inna umiejętność przydatna do życia w zmienionym środowisku.

A potem rozplatają się, rozłączają, splątane helisy materiału genetycznego wracają na swoje miejsce, błony zamykają się, bakterie odpływają ? każda w swoją stronę. Teraz mogą się dzielić, powielać nowo nabyte geny, albo znów się złączyć z inną komórką.
shutterstock_265687190W wodzie pływa pantofelek. Rozmnaża się wyłącznie przez podział, ale gdy dwa pantofelki się spotkają, zdarza się, że zaczynają się do siebie mocno przytulać. I znów płyną elektryczne i chemiczne sygnały, komórki badają się, rozpoznają… i przytulają tak mocno, że aż częściowo zlewają się ze sobą. Zachodzą skomplikowane procesy, materiał genetyczny pantofelków rozplata się, mnoży, przepływa z jednego organizmu do drugiego… Potem rozdzielają się i odpływają… Miłość pierwotniaków nie jest trwała ani wierna.
A rośliny? ?Przecież rośliny również czują!? ? to jeden z ciekawszych argumentów słyszanych regularnie przez wegan i wegetarian, którzy muszą po raz kolejny tłumaczyć się zainteresowanym ze swoich decyzji, a potem wysłuchiwać porad i powszechnych mądrości. Z pewnością ani rośliny, ani grzyby nie mają układu nerwowego jak zwierzęta, ale oczywiście odbierają bodźce i reagują na nie ? zresztą działa w ten sposób każda, nawet najmniejsza komórka. Czy rośliny są zdolne do miłości? Zajrzyjmy do wnętrza kwiatu. Oto słupek. W jego wnętrzu, jak księżniczka w wieży zamku, ukryta jest komórka jajowa. Cierpliwie czeka na swojego księcia… Przylatuje trzmiel, cały w pyłku, który przykleił mu się do włochatego odwłoka, gdy odwiedzał poprzedni kwiat. Gramoli się do środka, próbuje wepchnąć się jak najgłębiej i dosięgnąć do ukrytego na dnie kwiatu nektaru. Odwłokiem ociera o słupek ? ziarna pyłku spadają i natychmiast się przyklejają. Kilka subtelnych sygnałów chemicznych ? maleńkie ziarno pyłku natychmiast orientuje się, gdzie się znalazło i za pomocą długiej wypustki zwanej łagiewką zaczyna wrastać do wnętrza słupkowej wieży, przebijając się przez tkanki. W końcu dociera do komnaty, gdzie śpi księżniczka. Pocałunek, dotknięcie ? księżniczka budzi się i wita oczekiwanego gościa. Przez łagiewkę wędruje jądro męskie z materiałem genetycznym, które łączy się z jądrem żeńskim. Wkrótce z tego połączenia powstanie nowy organizm ? nasienie.shutterstock_404022949
Tak naprawdę o każdym z organizmów na Ziemi można byłoby opowiedzieć taką romantyczną historię. Kiedy znaleźliśmy już miłość u bakterii, orzęsków i roślin, szybko zorientujemy się, że o zwierzętach można napisać niejedną grubą księgę. Szybko okazuje się, że nawet dość proste organizmy są w swoich miłosnych zachowaniach bardzo… ludzkie. Nie tylko najbliższe nam naczelne ? tak naprawdę wystarczy spojrzeć na kopulację ślimaków. A może to my jesteśmy bardzo zwierzęcy? W pewnych aspektach miłość ludzka i zwierzęca są bardzo podobne, w innych wydaje się, że bardzo się różnimy ? i to niekoniecznie wcale jesteśmy ?lepsi? czy ?wyżej zorganizowani?. Na przykład w sferze miłosnych zapachów jesteśmy raczej kalekami.
Oto samiec pięknej ćmy ? pawicy grabówki. Nazwa pochodzi stąd, że gąsienice tego nocnego motyla żerują na liściach grabu, a na skrzydłach okazów dorosłych widoczne są ?pawie oczka?, których główną funkcją jest odstraszanie drapieżników ? gdy ćma rozkłada skrzydła, wydaje się, że patrzą na nas oczy jakiegoś dużego zwierzęcia. Ale samiec ma jeszcze jedną charakterystyczną cechę ? jego czułki są duże, pierzaste. Ich funkcją jest wykrywanie feromonów wydzielanych przez samice. Pawice są tu rekordzistkami ? samiec jest w stanie wyczuć samicę nawet z odległości 3 km! shutterstock_538801849Zapach miłości, testosteronu, seksualnej gotowości to w przyrodzie jeden z istotniejszych elementów godów. Szczególnie u owadów, ale także u ssaków. Wie o tym każdy, kto próbował wyjść na spacer z niewykastrowanym psem, kiedy suka sąsiadów akurat ma cieczkę. Każde źdźbło trawy przekazuje wówczas informację o seksualnym zaproszeniu. Kiedyś zdarzyło mi się trafić na śródleśną polanę jesienią o świcie. Trawa była zupełnie zdeptana ? w nocy odbywało się tu rykowisko. Zapach, jaki unosił się w chłodnym porannym powietrzu, był po prostu nie do opisania ? ostry, ale też słodki, piżmowy, jednoznacznie kojarzący się z męskością i seksem. Tak pachnie byk jeleń, kiedy w nocy ryczy, oszołomiony przez hormony, mierzy się z rywalem, a potem zapewne kryje łanie ze swojego haremu.
Ptaki w mniejszym stopniu używają zapachów, porozumiewając się raczej sygnałami dźwiękowymi oraz wzrokiem.
shutterstock_550439434Jest luty ? w starym bukowym lesie leży jeszcze śnieg, a zmrożone liście chrzęszczą pod butami. Noc jest mroźna, bezwietrzna, świecą gwiazdy… Oto słychać piskliwe pohukiwanie ? to samiec puszczyka daje znać innym samcom, gdzie jest jego terytorium. Za chwilę dołącza do niego miauczący głos samicy. W dzień w tym samym lesie słychać już śpiew sikor, a wieczorem fletowe gwizdy kosa.

Jednak śpiew wbrew pozorom nie jest sygnałem miłosnym, nie służy wabieniu samicy, a przynajmniej nie tylko temu ? przede wszystkim ma tylko pokazywać innym samcom, gdzie są granice lęgowego rewiru. Na samicy największe wrażenie robi zupełnie co innego.

Wydaje się, że wiele ptasich dam nie jest w tej kwestii zbyt romantyczna. Owszem, imponuje im piękne upierzenie, ładny głos, ale tak naprawdę lecą ? dosłownie ? na zgrabnie zbudowane gniazdo czy dobrą lokalizację dziupli. Już za kilka tygodni w parkach można będzie obserwować prawdziwe szpacze spektakle. Samiec będzie śpiewał na czubku drzewa, gwizdał, skwierczał, świergotał i wydawał wiele dziwnych dźwięków, strosząc się i potrząsając skrzydełkami. Jednak gdy tylko zobaczy samicę, sfrunie z wysoka i będzie śpiewał tuż przy dziupli, przesuwając się po gałęzi i odstawiając czytelną pantomimę jednoznacznie pokazującą, że to właśnie jego mieszkanie, najlepsze ze wszystkich. A samiczka będzie siedziała na gałęzi, przekrzywiała głowę i przyglądała się ? nie tyle popisom nastroszonego samca, co ciemnemu otworowi w pniu. Warto? Nie warto? To właśnie widok gniazda jest sygnałem, który uruchamia w ptasim mózgu produkcję właściwych hormonów prowadzących dalej do kopulacji, składania i wysiadywania jaj.
W słoneczne dni ze szczelin murów i spod korzeni wychodzą czarno-czerwone kowale bezskrzydłe. Podczas kopulacji łączą się odwłokami, ku uciesze dzieci tworząc ?tramwaje? i wędrując razem (zwykle większa samica ciągnie mniejszego samca). Pod liśćmi dżdżownice łączą się ze sobą w miejscu zwanym siodełkiem ? to zgrubienie na ciele, którego funkcją jest właśnie rozród. Już wkrótce z kryjówek pod liśćmi, w ziemi i w mule wyjdą płazy i rozpoczną miłosne koncerty w stawach i jeziorkach, a ich czułe uściski nad galaretowatym skrzekiem zaowocują tysiącami kijanek. W lutym rozpoczyna się okres godowy wielu ptaków, choćby krukowatych…shutterstock_560695666
Podobnie jak u psów, właśnie w lutym odbywa się ruja u lisów czy jenotów. Co ciekawe, to właśnie jenoty należą do najsilniej monogamicznych zwierząt. Często zdarza się, że gdy ginie jedno z partnerów, po kilku miesiącach czy nawet tygodniach umiera drugie.
Gdzie leży granica między miłością, zakochaniem a instynktem, przekazywaniem chemicznych sygnałów? Czy bardzo różnimy się od pantofelka, pająka, roztocza, jabłoni, bobra, szympansa? Możemy opowiadać o uczuciach wyższych, jednak pewne jest, że rozmnażanie płciowe, które jest głównym napędem miłości, to cecha wspólna wszystkich organizmów żywych. Wiążą się z nim określone procesy, rytuały, jedne wydają się ludziom zupełnie obce, inne ? bardzo znajome. Jedno jest pewne ? 14 lutego możemy obchodzić z całym światem ożywionym. Zakochani są wśród nas, a zawężanie zdolności do miłości wyłącznie do gatunku ludzkiego jest przejawem gatunkowizmu.shutterstock_550584886

 

Artykuł z Vege nr 02/2015