Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Szczęśliwy może być tylko wolny delfin

wrzesień 02 2015

shutterstock_311608721Kształt pyska delfina niezmiennie przywodzi na myśl szeroki uśmiech. Ma on jednak tyle wspólnego z prawdą, co uśmiech namalowany na twarzy klauna

Autorka: Małgorzata Dzierżyc

W przejrzystej wodzie basenu nowojorskiego akwarium, dwa delfiny butlonose ? Presley i Tab ? przeglądają się w zawieszonym na ścianie zbiornika lustrze. Z ciekawością gimnastykują się i podpływają bliżej do zwierciadła, aby lepiej zobaczyć trójkąty i kółka, które chwilę wcześniej Diana Reiss, psycholog z Uniwersytetu w Nowym Jorku, namalowała im flamastrem na czołach, grzbietach i płetwach. Choć na pozór ich zachowanie i ciekawość nie dziwią, towarzysząca Reiss neurobiolog Lori Marino z Uniwersytetu Emory w Atlancie jest przekonana, że oznaczają one przełom w nauce o zdolnościach poznawczych zwierząt. Presley i Tab wiedzą bowiem, że delfiny, które widzą przed sobą, to one same, a nie inne osobniki. Rozpoznawanie siebie w lustrze świadczy zaś o właściwości psychicznej przypisywanej dotąd tylko ludziom i szympansom, czyli samoświadomości.

Odkrycie to, dokonane w 1998 roku, będzie dla Lori Marino początkiem drogi, która uczyni z niej zagorzałą przeciwniczkę niewoli delfinów i orędowniczkę nadania im oraz wielorybom prawnego statusu osoby niebędącej człowiekiem (non-human person), który zapewni im podmiotowość, nietykalność cielesną i bezwzględne prawo do wolności.
Samoświadomość to nie jedyna cecha przemawiająca za tym, aby walenie traktować w wyjątkowy sposób. Badając martwe delfiny, Marino odkryła, że ssaki te mają niezwykle rozwinięte obszary mózgu, które u ludzi związane są z umiejętnością rozwiązywania problemów, samoświadomością i przetwarzaniem emocji. Szczególnie złożone (bardziej nawet niż u ludzi) są u nich struktury odpowiedzialne za regulację emocji ? połączenia neuronowe pomiędzy układem limbicznym i korą mózgową ? co może być kluczem do odpowiedzi na szczególnie nurtujące obecnie badaczy pytanie: dlaczego ssaki te nie walczą z ludźmi, którzy w brutalny sposób, często mordując ich rodziny na ich oczach, odławiają je ze środowiska naturalnego? A delfiny mają czym walczyć. Te dochodzące do 4 m długości i 0,5 t wagi drapieżniki atakują ofiary ostrymi zębami albo uderzając je pyskiem lub potężnym ogonem. Wysoko rozwinięte ośrodki kontroli emocji mogą sugerować wyższą empatię, ale też niepoddawanie się napadom agresji. I choć hipoteza ta nie wskazuje na ewolucyjną wartość takiej łagodności wobec oprawców, każe nam się zastanowić, czemu zawdzięczamy przyjazne nastawienie zwierząt, którym nierzadko fundujemy parszywy los.

shutterstock_311201111

W swoim antropocentrycznym zacietrzewieniu, człowiek wykorzystuje delfiny do zaspokojenia najgorszej ze swych przywar ? pazerności. Zamyka je w betonowych basenach, tresuje, wykorzystuje do zaspokojenia pseudonaukowych aspiracji, wreszcie odławia i morduje dla zysku lub w imię tzw. tradycji.

Przedstawione w nagrodzonym Oskarem dokumencie ?Zatoka delfinów? osławione krwawe połowy w japońskiej zatoce Taiji, gdzie co roku bez znieczulenia zabijane są dziesiątki tysięcy waleni, to niezwykle brutalne ogniwo łańcucha przemysłu delfinaryjnego, w którym za odłowionego i wstępnie ?złamanego? delfina, czyli takiego, który daje się karmić z ręki martwymi rybami, japońscy rybacy otrzymują dziesiątki tysięcy dolarów. Dla porównania: ceny martwych osobników sprzedawanych na mięso liczone są już nie w tysiącach, lecz w setkach dolarów. Na pierwszy rzut oka widać zatem, kto stoi za popytem na japońskie delfiny, które z Taiji importowane są między innymi do Chin, Rosji i Ukrainy, a stamtąd sprzedawane do delfinariów na całym świecie.

Delfinaria to kolejne ogniwo, nie mniej brutalne niż odłowy, choć działają w białych rękawiczkach i pod sztandarami nobliwych haseł, takich jak edukacja, ratowanie zwierząt czy pomoc chorym dzieciom. Wspólnym twierdzeniem tego typu ośrodków jest zapewnienie, że przetrzymywane w nich delfiny mają zapewnione najlepsze warunki do życia. Warto jednak zatrzymać się nad tym argumentem i zastanowić, co może zaoferować wyrwanemu z morza lub oceanu zwierzęciu betonowy basen i treser, który w zamian za wypełnianie poleceń wydaje martwe ryby? A przy tym jest jedynym dostępnym źródłem pożywienia, więc dla delfinów równanie jest proste ? nie jesteś posłuszny, nie jesz.

Reklamy delfinariów nierzadko przedstawiają pracowników mówiących o tym, jak kochają swoje delfiny, które są u nich szczęśliwe i otoczone doskonałą opieką. Takie deklaracje musimy jednak przyjmować z dużą dozą sceptycyzmu. Żadne delfinarium nie dorówna warunkom, jakie panują w naturalnym środowisku. Baseny są jak klatki lub woliery w ogrodach zoologicznych ? stanowią zaledwie ułamek przestrzeni, w jakiej zwierzęta żyją na wolności, ograniczają ich ruch i możliwość realizowania naturalnych potrzeb. Delfiny, zwierzęta piekielnie inteligentne, o złożonym życiu emocjonalnym i społecznym, pokonujące na wolności dziesiątki kilometrów dziennie, niewola dotyka w szczególny sposób.

shutterstock_311183282Dzikie walenie są w ciągłym ruchu. Polują, eksplorują, zwiedzają, podróżują, bawią się i walczą. Pływają nawet wtedy, gdy śpią. Aby pokonać porównywalny dystans w średniej wielkości basenie, musiałyby go opływać kilkaset razy dziennie. Kilkaset okrążeń wzdłuż nagich, betonowych ścian. Tam i z powrotem. Z przerwami na tresurę, pokazy, procedury medyczne. Czy to brzmi, jak ciekawe, szczęśliwe życie?

Brak wystarczającej przestrzeni dla ruchu to jednak tylko wierzchołek góry lodowej ograniczeń i bolączek, z jakimi zmagają się te zwierzęta w niewoli. Chemicznie uzdatniana woda podrażnia ich skórę i wrażliwe spojówki. Betonowe ściany zbiorników odbijają hałas powodowany przez muzykę, odwiedzających i urządzenia filtrujące, tworząc świat nieprzerwanej kakofonii i dyskomfortu, paraliżując wrażliwy słuch delfinów i uniemożliwiając im posługiwanie się ich podstawowym zmysłem ? echolokacją. Monotonna dieta złożona z martwych, mrożonych ryb prowadzi do odwodnienia. Brak możliwości polowania zabija podstawowy instynkt tych zdolnych i pomysłowych drapieżników. Silny stres związany z tresurą, wymuszonymi interakcjami z ludźmi, frustracją seksualną, nudą i agresją innych osobników, przed którą nie ma gdzie uciec, prowadzi do spadku odporności i chorób psychosomatycznych, takich jak wrzody żołądka, różnego rodzaju infekcje czy depresja. Tak jak my chore delfiny tracą apetyt. Gdy nie chcą jeść, nie można ich tresować, bo ryby nie są dla nich wystarczająco atrakcyjną nagrodą. Gdy nie chcą występować, właściciel traci pieniądze. Dlatego też powszechną praktyką jest podawanie im całej gamy leków ? od sterydów poprzez antybiotyki po leki psychotropowe. Czy to brzmi jak doskonała opieka weterynaryjna?

Jednym z najbardziej fascynujących aspektów życia delfinów na wolności jest ich złożone życie społeczne. Butlonosy, podobnie jak ludzie, w ciągu swojego życia wchodzą w interakcje z setkami niespokrewnionych osobników i wykazują w nich wyraźne preferencje. Zawierają przyjaźnie i alianse, rozpoznają się nawet po 20 latach rozłąki. Mają imiona ? charakterystyczne zestawy kliknięć i pisków przypisanych każdemu osobnikowi, których używają, komunikując się ze sobą. Samice w podobnym wieku dobierają się w grupy, pomagają sobie w trakcie porodów i wychowywania potomstwa i wzajemnie bronią przez atakami innych drapieżników. Samce tworzą koalicje i wspólnie walczą o dostęp do samic. Ich bogate i zmienne w czasie życie towarzyskie określa swego rodzaju etykieta przekazywana młodym przez dorosłe osobniki. Małe delfiny dość szybko rozpoczynają nawiązywanie relacji z osobnikami spoza najbliższej grupy rodzinnej, by zebrać jak najwięcej doświadczeń.

W warunkach delfinarium, ?stado? delfinów to zwykle grupa przypadkowych, niespokrewnionych osobników z różną historią i miejscem pochodzenia. Ograniczona przestrzeń i brak możliwości ucieczki wystawia je na konieczność walki o miejsce w hierarchii i dostęp do zasobów. Stres i frustracja nasilają animozje i konflikty. Walczą wszyscy ze wszystkimi ? samce z samcami i samicami, samice z samicami, nierzadko płacąc urazami, a nawet śmiercią. Na dodatek skład stada wciąż się zmienia, gdy jedne delfiny są sprzedawane lub przenoszone do innych ośrodków, a inne dołączane do już istniejących grup według pomysłu właścicieli i tzw. opiekunów. Aby zapobiec agresji, delfiny uspokajane są farmakologicznie lub izolowane. Z reguły oddziela się nadmiarowe samce lub też kieruje się je do delfinariów trzymających wyłącznie samce, gdzie pozbawione są możliwości zrealizowania najważniejszego celu życiowego ? rozmnażania.

shutterstock_296376770Niewola delfinów niesie za sobą wysoką śmiertelność więzionych zwierząt, a baseny trzeba zapełniać nowymi osobnikami. Pozyskiwanie ich ze środowiska naturalnego jest kosztowne i wielu krajach zabronione, więc zaczęto korzystać z alternatywnego rozwiązania ? kontrolowanego rozrodu. Krzyżowane są ze sobą delfiny z tej samej grupy lub z innych ośrodków z zastosowaniem metody sztucznej inseminacji. Nierzadkie są przypadki chowu wsobnego, gdy rodziców łączą więzy bliskiego pokrewieństwa.
Podobnie jak u ludzi, poród jest ważnym i stresującym wydarzeniem, w trakcie którego podekscytowane delfiny pływają nerwowo we wszystkie strony, stwarzając zagrożenie na nowo narodzonego cielaka. Dlatego też często odseparowuje się samicę w zaawansowanej ciąży od reszty stada, pozbawiając ją jednego z kluczowych źródeł wsparcia ? towarzystwa innych samic. Separacja w tak wrażliwym momencie dokłada się do ogólnej puli stresu i wpływa na zachowanie matek w trakcie i po narodzinach potomka ? nierzadko porzucają lub wręcz atakują swoje młode. Zdarza się to szczególnie w przypadku samic, które same urodziły się w niewoli i nie nauczyły się, jak opiekować się młodymi ani jak je karmić, a pozbawione są wsparcia doświadczonych osobników. Te dramatyczne zaburzenia naturalnego stanu rzeczy prowadzą do wysokiej śmiertelności młodych delfinów w niewoli. Delfinaria często wstrzymują się z ogłoszeniem publicznie narodzin nowego osobnika, kalkulując ryzyko jego szybkiego zgonu, zaś brak obowiązkowego i ogólnodostępnego rejestru narodzin w tego typu obiektach uniemożliwia oszacowanie skali tego zjawiska. Zdaniem ekspertów pomimo prowadzonych od wielu lat działań hodowlanych, populacja delfinów w europejskich delfinariach nie jest w stanie się utrzymać. Wysoka śmiertelność i niska skuteczność programów rozrodczych sprawiają, że konieczne jest uzupełnianie stanu zwierząt o osobniki odłowione ze środowiska naturalnego. A to oznacza dalsze finansowanie takich praktyk jak te stosowane w zatoce Taiji.

Z oczywistych względów powyższych informacji nie zdobędziemy, odwiedzając delfinarium. Nie usłyszymy brutalnych faktów, nie poznamy niewygodnej prawdy. Zamiast tego właściciele, treserzy i opiekunowie delfinów będą ?edukować? nas i nasze dzieci na temat tego, jak cudownym miejscem do życia dla zwierząt jest ich ośrodek. Jak szczęśliwe są trzymane tam delfiny, jak uwielbiają zabawiać publiczność. Być może nawet ? wzorem inwestora planującego otwarcie delfinarium w Mszczonowie ? posuną się do stwierdzenia, że ratują delfiny, które tak naprawdę chcą uwięzić w swoim ośrodku. Podkreślą, że delfinów urodzonych w niewoli nie można przywrócić do warunków naturalnych, wygodnie pomijając fakt, że takie starania, choć kosztowne i długotrwałe, są z sukcesem prowadzone w innych częściach świata. Potępią krwawe połowy, choć ich działalność bezpośrednio przyczynia się do ich prowadzenia w ramach globalnego przemysłu delfinaryjnego.

shutterstock_297457598Oglądanie delfinów w niewoli nie niesie za sobą żadnej wartości edukacyjnej, wręcz przeciwnie ? naraża dorosłych i młodych widzów na półprawdy i przekłamania. Pokazy wykonywane przy dudniącej muzyce prezentują delfiny jako zwierzęta zależne od ludzi, działające jak automaty, według schematu akcja?reakcja. W takim show nie ma miejsca na spontaniczność delfinów, na poznanie ich prawdziwych możliwości, które tak zachwycają szczęśliwców, którzy mają okazję spotkać je w naturze.

Delfiny cierpią po cichu. Większość z nas nie zna ich na tyle, aby rozpoznać subtelne sygnały udręki, które próbują nam przekazać. Dlatego wielu tak trudno jest uwierzyć, że za kolorowymi dekoracjami i gorliwymi deklaracjami trenerów kryje się ból zwierząt.
Presley i Tab pokazały nam, że wiedzą, że istnieją. Ale za swój wkład w nasze rozumienie swojego gatunku zapłaciły wysoką cenę. Ich udział w badaniu Reiss i Marino był zaledwie tłem do codziennych pokazów, w których brały udział. Wkrótce po zakończeniu badań zostały rozdzielone i przeniesione do innych delfinariów, w zmarły w wieku 19 i 21 lat, dożywając zaledwie połowy wieku, który osiągają ich wolni kuzyni w naturalnym środowisku.

Artykuł pochodzi z ?Vege? nr 9/2015

Zamów prenumeratę magazynu ?Vege?

none