Pierwszy miesiąc prenumeraty cyfrowej za 5 złzamawiam

Logowanie

Zwierzę z przewagą. Człowiek

marzec 02 2015

OrlinskiPoeta, pisarz, aktywista, weganin. Dzięki słowom kreuje nową wersję rzeczywistości, otwiera głowy i zmusza do myślenia. O swojej filozofii, podejściu do twórczości i o tym, że wszyscy jesteśmy zwierzętami, mówi Marcin Orliński.

Rozmawiała: Aneta Jóźwiak

Zdjęcia: Inka Radomska

Jerzy Pilch powiedział w jednym z wywiadów, że pisze się tylko po to, żeby denerwować kolegów. A czym dla ciebie jest pisanie? Twoje wiersze i proza?
Każdy ma swoje powody. Jedni piszą, żeby uwodzić płeć przeciwną, inni ? bo nie stać ich na psychoterapeutę. Dla mnie to trochę taka zabawa w demiurga. Pstryk i przewraca się przydrożny krzyż. Pstryk i niebo rozbłyska tysiącem fajerwerków. W sensie technicznym literatura powstaje zawsze na styku tego, co indywidualne i zbiorowe. Słowa funkcjonują pośród innych słów i odsyłają do tradycji literackiej. Zadaniem pisarza jest ich rekonfiguracja i stworzenie nowego modelu świata. Inna sprawa, jak wygląda ten proces i jaki efekt chce się uzyskać. Dawniej sympatyzowałem z tradycją surrealistyczną i nurtem ośmielonej wyobraźni. Dzisiaj bardziej liczy się dla mnie egzystencjalny konkret i uwikłanie języka w rzeczywistość społeczną.

Statystyki mówią, że w Polsce ludzie nie czytają książek. Jak jest z wierszami?
Zawsze żartuję, że wiersze czytają głównie ich autorzy.

Wiersze są passé?
W Europie poezja zawsze była zarezerwowana raczej dla wąskiego kręgu odbiorców. A konkretnie dla wykształconych, zamożnych elit. Od czasu do czasu pojawiała się idea jej upowszechnienia, co zresztą często kończyło się komicznie, jak choćby w czasach PRL, kiedy w imię bratania się klasy robotniczej z inteligencją organizowano wieczory poetyckie w hutach. Wydaje mi się zatem, że poezja nigdy nie będzie czytana masowo. Czytelnicy poezji to osoby inteligentne i wrażliwe, poszukujące alternatywnego spojrzenia na świat lub po prostu ambitnej rozrywki. A takie osoby pozostają w mniejszości.

Prof. Krzysztof Koehler twierdzi, że rap jest współczesną formą poezji. Co o tym sądzisz?
Z historycznego punktu widzenia poezja i muzyka są ze sobą ściśle związane. W starożytnej Grecji wiersze często recytowano przy akompaniamencie liry. Stąd zresztą słowo ?liryka?. Nie zgadzam się jednak, że rap jest formą poezji. Owszem, niektórzy raperzy mają dobre, poetyckie teksty. Inni jednak ? i oni są chyba w większości ? po prostu rymują słowa, a to jeszcze nie poezja. Podobnie jest zresztą z tzw. ?poezją śpiewaną?. Jeśli ktoś śpiewa Tuwima albo Świetlickiego, to owszem, mamy do czynienia z poezją. Częściej jednak piosenka poetycka okazuje się smętnym i niezbyt wysublimowanym zawodzeniem przy dźwiękach gitary.

W 2014 roku opublikowałeś dwie nowe książki, w tym zbiór utworów prozatorskich ?Zabiegi?. Jak przebiegała praca nad tym projektem?
?Zabiegi? to rzecz z przymrużeniem oka. Niektórym tekstom z tej książki bliżej zresztą do poezji niż prozy. Tytuł odnosi do zabiegów rehabilitacyjnych, ale można go również odczytywać w kontekście zastosowanych rozwiązań formalnych. Notatki robiłem podczas urlopu w Świnoujściu. Podsłuchiwałem rozmowy w kawiarniach, obserwowałem spoconych i pijanych ludzi na promenadzie, przyglądałem się tandetnej architekturze. W szczególności starałem się zwrócić uwagę na społeczne i kulturowe absurdy. Na przykład taka parafia wojskowa przy ul. Piłsudskiego. Obok budynku, w którym kiedyś mieściło się kino, stoi monumentalny metalowy krzyż, natomiast front ozdabiają dwie miny wojskowe. Kuriozalna rzecz. I bardzo polska.

Orlinski2

Kilka twoich tekstów dotyczy też biegania. Prowadzisz aktywny tryb życia?
Biegam od kilku lat, ale uważam się za amatora. Staram się organizować sobie treningi kilka razy w tygodniu. Na koncie mam nawet jeden maraton. Bieganie sprawia mi dużo radości. Pozwala oderwać się od codziennych problemów, a przy okazji poprawić samopoczucie. W ten sposób przekonuję również mięsożernych znajomych, że dieta wegańska jest zdrowa nawet przy sportach wytrzymałościowych. Po przejściu na weganizm udało mi się zresztą pobić kilka rekordów życiowych, m.in. rekord w półmaratonie i na 10 km.

Kiedy zainteresowałeś się weganizmem?
Weganinem jestem dopiero od połowy 2013 roku. Wcześniej przez dwa lata byłem wegetarianinem. Tematyką weganizmu zainteresowałem się dzięki mojej żonie Magdzie, która od ponad 13 lat nie je mięsa. Dzięki niej dowiedziałem się, jak wygląda przemysł mięsny w Polsce i na świecie. Powoli docierało do mnie, jakie okrucieństwo za nim stoi, ale porzucić tradycyjną kuchnię nie było łatwo. Proces był więc stopniowy. Najpierw zrezygnowałem z czerwonego mięsa, potem z drobiu, ryb i owoców morza, a na koniec z jaj i produktów mlecznych. Gdyby 10 lat temu ktoś mi powiedział, że w moim życiu zajdą takie zmiany, pewnie bym nie uwierzył. Dzisiaj jest to dla mnie naturalne i nie wyobrażam sobie, żebym kiedykolwiek mógł jeszcze zjeść jakąkolwiek istotę, która ma płuca i oczy.

Zachęcasz swoich znajomych do takiego stylu życia?
Staram się dawać pozytywny przykład. Bardzo szybko zrezygnowałem z zadręczania przyjaciół opowieściami o hodowli przemysłowej i rzeźni. Wydaje mi się, że w tym wypadku terapia szokowa jest niezbyt skuteczna. Lepiej przekonywać ostrożnie i powoli. Stoi za tym psychologia: nagłe negatywne bodźce mogą wywołać skutek odwrotny do zamierzonego. Wolę więc kusić smakowitymi przepisami i poprawą kondycji fizycznej. A jeśli ktoś z moich rozmówców wykazuje zainteresowanie, przedstawiam mu również argumenty etyczne.

Czy pisanie tekstów nawiązujących do tematyki wegańskiej jest dla ciebie formą oczyszczenia? A może formą walki o prawa zwierząt?
Pisanie na temat zwierząt jest dla mnie ważne. Mam też kilka ulubionych tekstów innych autorów, którzy poruszają tę tematykę. Jednym z pierwszych wierszy o zwierzętach, jakie przeczytałem, był utwór ?Do mięsożerców? Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. To mocny tekst, walący po głowie. Lubię również twórczość Olgi Tokarczuk. Niedawno odkryłem, że wegetarianinem jest także Ryszard Krynicki. Szczególnie zapadł mi w pamięć jego krótki wiersz ?Humanitarny ubój?: ?Te dwa słowa pozostaną ze sobą sprzeczne/ w każdym ludzkim języku./ Jak humanitarna rzeź./ Humanitarne zabójstwo?.

W wierszu ?Edukacja? piszesz: ?Drogi profesorze, piszę do ciebie/ z głębin swojego rozczarowania. Nie nauczyłeś mnie/ niczego, co uczyniłoby mnie dobrym i szczęśliwym/ człowiekiem. Droga kokardko, piszę z głębi supła?. W jaki sposób szkoła powinna uczyć moralności? Czy można nauczyć się szczęśliwego życia lub bycia szczęśliwym człowiekiem?
Uważam, że system edukacyjny w Polsce powinien zostać gruntownie przebudowany. Dzieci wkuwają, czym jest cytoplazma albo jaką długość ma rzeka Jangcy. Po co? Czemu to ma służyć? Zwłaszcza w epoce Internetu. Młode umysły są zaśmiecone wiedzą niepotrzebną, niepraktyczną, a kiedy opuszczają szkołę, nagle okazuje się, że nie wiedzą, jak wypełnić PIT. Albo jak sobie poradzić podczas kryzysu małżeńskiego. Wydaje mi się, że edukacja powinna być dostosowana do wymagań współczesnego społeczeństwa. Jeśli chodzi o szczęście, nie wiem, czy można się go nauczyć. Ale jestem pewien, że szkoła powinna kłaść mniejszy nacisk na nauczanie ilościowe, a większy ? na jakościowe. Młody człowiek powinien nauczyć się rozumieć otaczającą rzeczywistość. Systemu edukacji oczywiście nie da się zmienić z dnia na dzień, ale nauczyciele we własnym zakresie powinni robić, co w ich mocy, aby ten system był bardziej ludzki. Na przykład moja żona, która uczy etyki w kilku szkołach, porusza na swoich lekcjach takie tematy jak prawa zwierząt, problemy Globalnego Południa czy różnorodność kulturowa. To świetny przykład, że można wyjść nieco poza schemat i na własną rękę wprowadzać dzieci w zagadnienia współczesnego świata.

Jaką przyjmujesz filozofię odnośnie relacji człowiek-zwierzę?
Uważam, że człowiek jest zwierzęciem, któremu w procesie ewolucji udało się uzyskać przewagę nad innymi zwierzętami. Dla mięsożerców jest to zwykle argument, że człowiek ma prawo wykorzystywać zwierzęta pozaludzkie do własnych potrzeb. Ja, podobnie jak inni weganie, wyciągam wnioski przeciwne. Uprzywilejowana pozycja powinna się wiązać z etyczną odpowiedzialnością za wszystkie istoty żywe. Już dawno zeszliśmy z drzew i porzuciliśmy maczugi, nie musimy więc zadawać cierpienia ani ludziom, ani zwierzętom pozaludzkim. Weganizm jako postawa życiowa jest możliwy. Żyjemy w XXI w. i naprawdę nie trzeba wielkich wyrzeczeń, żeby skomponować sobie urozmaiconą i w pełni wartościową dietę roślinną. Zwłaszcza jeśli w ten sposób możemy oszczędzić cierpienia naszym braciom mniejszym.

Gdybyś był zwierzęciem, to jakim i dlaczego?
Jestem zwierzęciem. Dlaczego akurat takim, a nie innym? Nie mam pojęcia.

Marcin Orliński – poeta, prozaik, krytyk literacki, publicysta. Absolwent filozofii na Uniwersytecie Warszawskim i studiów doktoranckich w Instytucie Badań Literackich PAN. Laureat stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego ?Młoda Polska?, stypendium z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego i stypendium m. st. Warszawy w dziedzinie literatury. Wydał tomy wierszy Mumu humu (Kraków 2006), Parada drezyn (Łódź 2010), Drzazgi i śmiech (Poznań 2010), Tętno (Łódź 2014), zbiór krótkich utworów prozatorskich Zabiegi (Poznań 2014) oraz książkę krytycznoliteracką Płynne przejścia (Mikołów 2011). Publikował m. in. w ?Gazecie Wyborczej?, ?Tygodniku Powszechnym?, ?Twórczości?, ?Odrze?, ?Akcencie?, ?Lampie?, ?Kresach? i ?Dwutygodniku?. Redagował rubrykę poetycką w ?Przekroju? i serię wydawniczą Biblioteka Debiutów przy ?Zeszytach Poetyckich?. Jego wiersze były tłumaczone na języki: angielski, niemiecki, szwedzki i rosyjski. Mieszka i pracuje w Warszawie. Oficjalna strona: www.marcinorlinski.pl.

Wywiad pochodzi z “Vege” nr 2/2015

Zamów prenumeratę magazynu “Vege”

 

none